Wyścig o Grand Prix Bahrajnu rozpoczął sezon 2021 w Formule 1 i pokazał, że najbliższe miesiące rywalizacji mogą być o wiele bardziej wyrównane niż w poprzednich kilku latach. Wyścig wygrał obrońca mistrzowskiego tytułu, Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa, ale by to osiągnąć musiał wspiąć się na wyżyny swoich nieprzeciętnych umiejętności.
Z pole position do wyścigu ruszał Holender Max Verstappen z Red Bulla. Na drugim polu ustawił się Hamilton, a na trzecim jego zespołowy kolega Fin Valtteri Bottas. Start wygrał Vestappen i prowadził w wyścigu w pierwszych jego fragmentach, ale po pierwszej wizycie w alei serwisowej stracił prowadzenia na rzecz Hamiltona. Ciekawie od początku zawodów było też w walce o kolejne pozycje, która pokazała, jak bardzo zmniejszyły się przed tym sezonem różnice między poszczególnymi zespołami.
Dużo manewrów wyprzedzania w środku stawki i wypadnięcie z niej w trakcie wyścigu tylko dwóch kierowców - Nikity Mazepina i Fernando Alonso - doprowadziło do ciekawej końcówki z udziałem wielu bolidów. To co najciekawsze działo się jednak na czele stawki.
Na kilkanaście okrążeń przed końcem swój ostatni pit stop wykonał Max Vestappen i tracił w tym momencie osiem sekund do prowadzącego mistrza świata. Miał jednak nowe opony i zaczął szybko zbliżać się do rywala. Dopadł go na pięć kółek przed metą i rozpoczęła się wielka batalia o zwycięstwo.
W jej czasie Vestappenowi udało się nawet wyprzedzić Hamiltona, ale w trakcie manewru opuścił nitkę toru na tyle wyraźnie, że był zmuszony oddać pozycję i przymierzyć się do kolejnego ataku. Trzy kolejne okrążenia Brytyjczyk przejechał jednak perfecyjnie i mimo małej różnicy Holender nie mógł go już wyprzedzić.
Emocjonujące Grand Prix Bahrajnu skończyło się zwycięstwem Lewisa Hamiltona, przed Maxem Vestappenem i Valtterim Bottasem. Fin na ostatnim okrążeniu wywalczył dodatkowy punkt do klasyfikacji generalnej za najszybszy czas jednego kółka w czasie wyścigu.
***
Robert Grzędowski