Na liście nazwisk zgłoszonych do draftu są, m.in. Dawid Konarski, Artur Szalpuk, Grzegorz Bociek i Bartosz Krzysiek. Dla tego ostatniego to kolejne podejście do ligi koreańskiej, bo grał w niej w poprzednim sezonie. Mimo dobrych występów w zespole Samsung Bluefangs został zwolniony przed końcem rozgrywek.
Podobnie nieprzyjemną przygodę w Korei przeżył Michał Filip. Atakujący został zakontraktowany, pojechał do Azji, a na miejscu podziękowano mu za grę z powodu dawnej kontuzji - wyleczonej lata wcześniej, ale figurującej w historii medycznej.
Takie sytuacje nie zrażają polskich i nie tylko polskich siatkarzy do draftu ligi koreańskiej. Dlaczego? Głównym czynnikiem są na pewno wielkie pieniądze, jakie zagraniczni zawodnicy mogą tam zarobić. Mowa o 400 tysiącach dolarów za sezon.
Z tego powodu wśród zgłoszonych do draftu co roku nie brakuje mocnych nazwisk znanych z europejskich boisk i występów w dobrych reprezentacjach. Na angaż może liczyć jednak tylko sześć osób, bo tyle jest w lidze koreańskiej zespołów, a każdy z nich zatrudni jednego obcokrajowca.
***
Robert Grzędowski