Dziś takich książek już nie ma... NASZ SPORT, opracowany przez Adolfa Treywasza to książka "leciwa", gdyż została wydana w 1954 roku - czyli 56 lat temu!!! Książka, a właściwie album z setkami fantastycznych zdjęć ukazujących nie tylko gwiazdy sportu tamtych lat, ale przede wszystkim klimat jaki wtedy panował.
Ten album to sentymentalna podróż w przeszłość, w czasy których nie pamietamy a znamy jedynie z filmów literatury czy opowiadań. Podróż nieco przerażająca i niezrozumiała. Dziś pełne patosu teksty zamieszczone w tej książce wzbudzają raczej uśmiech i niedowierzanie, kiedyś były one jak najbardziaj poważne.
Polityczny wydźwięk tej książki agresywnie atakuje nas niemal z każdej fotografii i każdego słowa opisu. Sport jest tu ukazany jako narzędzie walki o pokój na świecie, jako zjawisko masowe jednoczące ludzi pracy, także jako narzędzie wciąż trwającej walki politycznej - 10 lat po odzyskaniu niepodległości i zmianie ustrojowej w naszym kraju.
Pierwsza częśc albumu to sport "z udziałem najszerszych mas". Dalej sport szkolny - np. olimpiady szkół zawodowych. Potem Sport w miastach, sport na wsi (LZS) sport w siłach zbrojnych. Budownictwo sportowe (m.in. fotografia powstającego stadionu powstającego w Stalinogrodzie - obecyny Stadion Śląski), a dopiero pod koniec - kilka zdjęć największych gwiazd - gdyż w Polsce Ludowej udawano, że nie wynik jest istotny lecz masowość sportu. W albumie można znaleźć m,in. fotografię pomnika pierwszego powojennego mistrza olimpijskiego - Zygmunta Chychły, który później "ku rozpaczy ówczesnych władz" wyemigrował do Niemiec i tam zmarł zapomniany w ubiegłym roku.
Mimo całej dorabianej ideologii ten okres ma się czym pochwalić: w 1953 wydano 200 książek sportowych o nakładzie 2 milionów. Książka "Nasz Sport" została wydana w nakładzie 100 000 + 160 sztuk gratisów. Przez minione 56 lat zmieniło się niemal wszystko: ideologia, podejście do wyczynu sportowego, nakłady książek, zmieniły się nazwy miast. Nie zmieniła się tylko... cena książki - gdyż w 1954 roku wynosiła ona 40 złotych - czyli niemal tyle samo ile kosztowałby taki album wydany w 2010 roku.
Darek Matyja