W niezwykle trudnych warunkach przyszło stoczyć bielszczanom pojedynek z PGE GKS Bełchatów, który zainaugurował w piątek 17. kolejkę ekstraklasy. Silny wiatr oraz śliskie i przesiąknięte wodą boisko nie ułatwiało piłkarzom zadania.
Podbeskidzie rozpoczęło spotkanie ambitnie, jakby chciało wziąć rewanż za porażkę 0:6 w Bełchatowie z drugiej kolejki. W pierwszych pięciu minutach dość składne, szybkie akcje zakończyły się jednak niecelnymi strzałami Lirana Cohena i Sebastiana Ziajki. Z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić goście. To oni oddali pierwszy celny strzał na bramkę. W 11. minucie piłkę uderzoną przez Kamila Kosowskiego wyłapał Richard Zajac.
W 26. minucie odważnie w pole karne, wzdłuż linii końcowej boiska wbiegł Szymon Sawala. Niemal z zerowego kąta usiłował strzelać, ale piłka odbiła się od słupka i wyszła poza boisko.
Akcje bełchatowian raz po raz wlewały niepokój w serca kibiców Podbeskidzia, którzy zdawali sobie sprawę, że na śliskiej murawie łatwo o błąd. W 33. minucie Kamil Kosowski mimo asysty Krzysztofa Króla zdołał dośrodkować niemal z samego narożnika boiska. Groźny strzał Tomasza Wróbla po interwencji Zajaca przyniósł jednak tylko rzut rożny.
Bielszczanie ograniczali się do gry z kontry, ale nie potrafili znaleźć recepty na aktywnych obrońców gości. W 39. minucie przedarli się pod bramkę. Po dośrodkowaniu Marka Sokołowskiego do piłki na 11. metrze doszedł Sebastian Ziajka, który próbował zwodem przenieść ją z prawej na lewą nogę. Nie oddał jednak strzału, gdyż nogą zahaczył go i przewrócił Maciej Szmatiuk. Sędzia Daniel Stefański nie dopatrzył się jednak przewinienia obrońcy. W 45. minucie Ziajka strzelił jeszcze z 30 metrów, ale dobrze ustawiony na środku bramki Łukasz Sapela nie miał problemów z wyłapaniem piłki.
Po zmianie stron obraz gry początkowo nie zmienił się zasadniczo. Bełchatowianie kontrolowali wydarzenia groźnie atakując. Aktywny był szczególnie Kamil Kosowski. Podbeskidzie kontrowało. W 54. minucie Podbeskidzie zmarnowało najlepszą dotychczas szansę na otwarcie wyniku. Z kilkunastu metrów silnie i celnie strzelił Sebastian Ziajka. Łukasz Sapela nie opanował piłki i wypuścił ją przed siebie. Dobitkę głową Sylwestra Patejuka chwycił już pewnie. Co się odwlecze, to nie uciecze - w 58. minucie piłka po fenomenalnym strzale Sebastiana Ziajki znalazła drogę do bramki. Strzelił silnie lewą nogą, a piłka wpadła do bramki tuż przy lewym słupku bramki "górników".
Pod objęciu prowadzenia gra Podbeskidzia ożywiła się, a w poczynaniach PGE GKS pojawiła się nerwowość. Bielszczanie grali bardzo rozsądnie szanując piłkę. Pod bramkami obie drużyny nie stwarzały jednak poważniejszego zagrożenia.
Ostatnią poważniejszą szansę goście zmarnowali w 86. minucie. Bełchatowianie dość szybko wykonali rzut wolny, a piłkę otrzymał Kamil Kosowski, który z lewego skrzydła dośrodkował na głowę Dawida Nowaka. Uderzenie było zbyt rachityczne i Zajac nie miał problemów ze złapaniem piłki. "Górnicy" szukali jeszcze swoich szans w ostatnich minutach na wyrównanie, ale Podbeskidzie nie pozwoliło na zmianę wyniku.
Po meczu powiedzieli:
Kamil Kiereś (trener PGE GKS Bełchatów): To był mecz walki. Warunki boiskowe sprawiły, że nie było to widowisko. Można było zakładać w tych warunkach, że kto zdobędzie pierwszą bramkę, wygra. Podbeskidzie wykorzystało jeden błąd ustawienia w naszej defensywie i uzyskało gola. Na pewno było im potem łatwiej grać. Próbowaliśmy się podnieść, zagraliśmy bardziej ofensywnie, ale szczęście nam nie dopisało.
Mecze wyjazdowe nadal są dla nas +czarną stroną+. W trzech ostatnich punkty nam uciekły. Po dobrym okresie gry zatrzymaliśmy się. Szesnaście punktów przed zimą, to na pewno nie jest dorobek, który pozwoli na spokojną pracę w przerwie. Musimy wyciągnąć wnioski, solidnie przepracować okres przygotowawczy i przystąpić do walki o utrzymanie.
Robert Kasperczyk (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): Z wielu powodów to zwycięstwo cieszy. Po pierwsze to nasz bezpośredni rywal, zaangażowany w walkę o utrzymanie. Po drugie odskakujemy na bezpieczną odległość od strefy spadkowej, bo Cracovia i Zagłębie Lubin mają arcyciężkie mecze. I co najbardziej cieszy: zespoły Widzewa i Górnika grają między sobą. Na pewno skończymy rozgrywki na dziewiątym miejscu, co jest czymś nowym dla nas. Gratuluję zawodnikom nie tylko tego meczu, w którym dominowała walka. Gratuluję też postawy w całym roku; roku awansu i godnego reprezentowania w ekstraklasie. Dziś wiedzieliśmy, że kto strzeli "złotą bramkę" wygra. My mieliśmy więcej szczęścia.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - PGE GKS Bełchatów 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Sebastian Ziajka (58).
Żółta kartka - Podbeskidzie Bielsko-Biała: Ondrej Sourek.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 3 100.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Juraj Dancik (46. Ondrej Sourek), Bartłomiej Konieczny, Krzysztof Król - Matej Nather, Dariusz Łatka, Sebastian Ziajka, Liran Cohen (90+2. Maciej Rogalski), Sylwester Patejuk (61. Mariusz Sacha) - Robert Demjan.
PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Mate Lacic, Maciej Szmatiuk, Zlatko Tanevski - Grzegorz Baran, Damian Zbozień (69. Dawid Nowak), Tomasz Wróbel (76. Grzegorz Kuświk), Szymon Sawala, Kamil Kosowski - Marcin Żewłakow (64. Paweł Buzała).
man