Frank Leen: chciałbym stworzyć własny gatunek muzyki

Ostatnia aktualizacja: 23.02.2023 17:00
- Mam na imię Tobiasz, jestem z Kamiennej Góry, od 14 lat gram na gitarze, kiedyś jeździłem na BMX-ie, a dzisiaj zaśpiewam dla Was piosenki - tak przywitał się ze słuchaczami Frank Leen.  
Frank Leen w studiu Czwórki.
Frank Leen w studiu Czwórki.Foto: Czwórka/Martyna Ogonek

Od "Bombonierek" do "Złudzeń"

Tobiasz Fryzowicz jest producentem, gitarzystą i wokalistą, który równie dobrze czuje się w poszukującym hip-hopie, jak w indierockowych balladach. Nagrywał ze Szczylem, Young Igim, Gedzem i CatchUpem, ale przede wszystkim pisze własną historię. – Do niedawna było tak, że udzielałem się głównie gościnnie. Najpierw dogrywałem gitary m.in. Magierze i Arturowi Rojkowi, potem zacząłem śpiewać w chórkach i wtedy pomyślałem, że chyba już najwyższy czas napisać coś dla siebie – wspomina gość Czwórki. Jako Frank Leen uraczył słuchaczy "Bombonierkami". O singlu - "Za dobrze by zapomnieć" - mówił, że to "manifest zwalczania w sobie strachu i walki o wszystko co się w życiu kocha". Pod koniec stycznia artysta wydał kolejny utwór "Złudzenia". – To jest taka piosenka, do której wracam niechętnie, bo historia, którą w niej opowiadam, za bardzo mnie dotyka. Numer powstał półtora roku temu. Wróciłem do domu po pewnym przykrym zdarzeniu i zaśpiewałem cały refren z głowy, bez zapisywania. Zrobiłem to tak, jak się to robi w rozmowie. Powiedziałem wszystko, co miałem do przekazania tej drugiej osobie - opowiada. - Ale chciałbym kiedyś nagrać wesołą piosenkę o miłości, może mi się to uda – dodaje ze śmiechem.

Jaka będzie "Miłość w czasach"?

Artysta tworzy ponadgatunkową fuzję, sięgając po nieoczywiste połączenia od r&b, po klasycznego rocka. Charakterystyczna harmonia i subtelny wokal wyróżniają go oryginalnym brzmieniem, a młodzieńcza energia i artystyczna wrażliwość to elementy wpływające na sceniczną charyzmę. - Siedzenie w jednej stylistyce jest spoko, bo pozwala łatwo zdefiniować się. Ale kiedy ktoś pyta mnie, w jakim gatunku tworzę, to bezradnie rozkładam ręce. Lubię przez tydzień porobić sobie house, a potem  wracam do rockowych brzmień. Na razie chciałbym podotykać wszystkich brzmień, które mnie interesują. Może uda mi się stworzyć własny gatunek - zastanawia się muzyk. Debiutancki album Franka Leena ukaże się jeszcze w tym roku, a jego roboczy tytuł brzmi "Miłość w czasach". Nie wiadomo jakich i nie wiadomo kiedy. Interpretację zostawiam w rękach słuchaczy – zapowiada rozmówca Uli Kaczyńskiej. 

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Frank Leen (@frankleenbro)

Sprawdź też:

Frank Leen - Złudzenia (Live) / Frank Leen

W "Niebie" z Leenem i Blikiem

Ostatnio Frank Leen połączył też siły z jedną z najbardziej tajemniczych postaci polskiej sceny elektronicznej - DJ Blikiem. Efektem ich działań jest utwór "Niebo".- Blik wysłał mi ten numer z pytaniem, czy się dogram. Piosenka bardzo mi się spodobała, pobiegłem sobie nalać wody do wanny, napisałem tekst, skończyłem się kąpać, nagrałem wokal i w ciągu dwóch godzin odesłałem to do Blika. Moją nagrywkę wykorzystał w oryginale, więc to, co słychać w "Niebie”" jest w pewnym sensie relacją z mojej łazienki – śmieje gość Czwórki.     

Posłuchaj
48:24 2023_02_23 13_07_12_PR4_Muzyczny_Lunch.mp3 Frank Leen gra w otwarte karty - co robił w Oxfordzie i kiedy ukaże się jego debiutancka płyta (Muzyczny Lunch/Czwórka)

***

Tytuł audycji: Muzyczny Lunch

Prowadzi: Ula Kaczyńska

Gość: Frank Leen (Tobiasz Fryzowicz)

Data emisji: 23.02.2023

Godzina emisji: 13.15

kul


Czytaj także

1988: "Ruleta" to ja w bardziej przystępnej wersji

Ostatnia aktualizacja: 09.06.2022 14:32
- Już nie raz pokazałem, że potrafię uderzyć w bardzo eksperymentalne rejony, ale "Ruleta" jest inna. Ten album to bardziej przystępna forma mnie, ale też wyzwanie dla moich gości – mówi 1988 producent muzyczny i współtwórca nieistniejącego już duetu Syny.
rozwiń zwiń
Czytaj także

NOSTALG1A: nie chciałam być wokalistką tła

Ostatnia aktualizacja: 12.12.2022 18:00
- Utworem "Szum" debiutuję jako NOSTALG1A. Nie jest to gościnny występ u kogoś, tylko mój autorski numer, do którego to ja zaprosiłam CatchUp'a - śmieje się Kinga Pędzińska. - Cieszę się, że wreszcie robię coś na własne konto.
rozwiń zwiń