- Jestem z nas dumy, że ten album powstał, to były czasy covidowe, ale też rodzenia się potomków w naszych rodzinach - mówi Igor Seider, wokalista zespołu Kambo. Na ten czas przypadł też wyjazd naszego basisty do Chin, gdzie ścigał się z COVID-em. Uciekał przez pół świata, by wrócić do Polski - dodaje.
Muzycy piszą, że album powstawał przez trzy lata "pandemicznego kiszenia się" w zespołowym studio. - Żeby powstała jakaś synergia dźwięków, potrzebny jest taki zakwas, z którego się ulepi fajną, spójną całość - wyjaśniają. - Mam wrażenie, że osiągnęliśmy tę formułę. Rzeczy większe i małe rodzą się czasem w bólach, większych i mniejszych, w euforii - wszystkie te stany odkryliśmy podczas pracy nad tym albumem - zdradza Igor.
Na okładce albumu widzimy meksykański wizerunek Santa Muerte - Świętej Śmierci, który jest połączeniem pogańskich wierzeń i religii chrześcijańskiej. - Ikonograficznie bardzo nam ten motyw podpasował, kiedy Leo, bo to jego pomysł, przyszedł do nas z tą propozycją - przyznaje wokalista.
- Okładkę na płytę przerabiałem z naszego plakatu - zdradza Leo Voznyachuk. - To też zasługa naszej ilustratorki, która wykonała grafikę na nasz premierowy koncert. Ta grafika bardzo nam się spodobała. Ona tak uchwyciła kolory i różne elementy, które się na płycie pojawiają, że chwyciła nas za serce. Postanowiliśmy zrobić z niej okładkę całego albumu - dodaje.
19:44 rock blok 28.10.2022 22.18.03 22.37.47.mp3 Muzycy Kambo opowiadają o swojej płycie "Coś z niczego" i grają minikoncert w Czwórce (Rock Block/Czwórka)
Jednym z utworów, które odnajdziemy na albumie "Coś z niczego", jest "Mementu". - To utwór przewrotny i wieloznaczny. "Memento" tyczy się też uczuć, które się rodzą i odchodzą. Czasy mamy historyczne, dziejowe i epokowe - chcieliśmy uruchomić różne klucze interpretacji - podkreślają muzycy Kambo.
źr. Memento/Kambo-Temat
Część Kambo to zespół Mama Selita. Jak zdradzają, sztandar wcześniejszej grupy wyprowadzili kuchennymi drzwiami.
- Pewna formuła naszej współpracy w zespole Mama Selita po prostu się wyczerpała - przyznają. - Dużą rolę zagrało to, że każdy z nas zaczął szukać własnych ścieżek muzycznych. Tak się złożyło, że ścieżki Igora, moja i Herberta gdzieś się znowu spotkały, w miejscu, gdzie na skrzyżowaniu dróg czekał Leo - wyjaśnia Mikołaj Stefański.
Leo przyznaje, że historia ich spotkania jest bardzo klasyczna. Muzyków Mamy Selity poznał na imprezie, gdzie spotkały się różne osoby z różnych środowisk. - Rozmawialiśmy o muzyce, na początku trochę mnie przestraszyła ta muzyka Mamy Selity - zdradza. - Była w niej pewna charyzma. Zacząłem słuchać tych riffów. Później musiałem nauczyć się grać kilka tych utworów. Wtedy poczułem cały fun. Myślę, że gram trochę podobnie do Grześka - dodaje.
- Dzięki Leo Kambo jest inne, bo gitarzyści mają inny sound - dodają Mikołaj i Igor. - W Kambo musiałem wyjść trochę poza strefę komfortu, dodać reverbów, delayów, zrobić to psychodeliczne - przyznaje Leo.
Igor Seider i Mikołaj Stefański wyjaśniają, że dla Leo nie była to łatwa sytuacja, bo wszyscy pozostali muzycy Kambo się znali, mieli swoje sposoby na rozwiązywanie różnych muzycznych kwestii. Jednak Leo sprawdził się doskonale, wniósł swoją ożywczą energię do Kambo.
*** Tytuł audycji: Rock Blok
Prowadzi: Bartek Koziczyński
Goście: zespół Kambo - Leo Voznyachuk, Igor Seider, Mikołaj Stefański
Data emisji: 28.09.2022
Godzina emisji: 22.17
pj/kor