"Ciało" to opowieść o zgorzkniałym prokuratorze i jego cierpiącej na anoreksję córce, którzy próbują odnaleźć się po śmierci żony i matki. Pomaga im w tym stosująca niekonwencjonalne metody terapeutka. Przed premierą pisano, że to połączenie kina psychologicznego i komediodramatu.
Małgorzata Szumowska uradowana ze Srebrnego
Niedźwiedzia/fot. EPA/TIM BRAKEMEIER
Film Szumowskiej był jednym z 19 obrazów ubiegających się o główne nagrody. Jak mówiła wcześniej reżyserka, jej film to przypowieść o współczesnym człowieku. Powstał na podstawie jej scenariusza napisanego wspólnie z Michałem Englertem.
Członek jury tegorocznego Berlinale Matthew Weiner, wręczając Małgorzacie Szumowskiej Srebrnego Niedźwiedzia, powiedział, że jej film zawiera "głęboką psychologiczną prawdę" i jest próbą zmierzenia się z ludźmi i światem.
Odbierając nagrodę dla najlepszego reżysera Szumowska nie kryła radości, wydając głośny okrzyk zadowolenia. - Jestem reżyserem, ale i kobietą - to jest super kombinacja - powiedziała. Dwa lata temu w konkursie głównym był jej poprzedni film "W imię...", lecz nie zdobył uznania jurorów.
- Jestem bardzo szczęśliwa, a równocześnie zaszokowana - w pozytywnym sensie - wyznała Szumowska na konferencji prasowej po zakończeniu gali w pałacu festiwalowym na Placu Poczdamskim w Berlinie. Jak podkreśliła, jest pozytywnie zaskoczona odbiorem jej filmu przez publiczność w Berlinie. Zagraniczni widzowie dobrze reagowali na czarny humor, śmiali się we właściwych momentach, nawet bardzo poważnych - tłumaczyła. - Odbiór był wspaniały - oceniła.
ENEX/x-news
Reżyserka tłumaczyła, że film traktuje o "utracie religii". Jej zdaniem Kościół w Polsce nie ma już takiego znaczenia jak dawniej. Dla pokolenia starszego oraz dla ludzi w jej wieku "trudność sprawia znalezienie równowagi" - mówiła. - Trudno jest im odnaleźć się poza religią i Kościołem katolickim. Czują się chyba zagubieni - powiedziała reżyserka dodając, że ludzie "szukają innej wiary".
Nagrodę w kategorii najlepsza reżyseria otrzymał także - ex aequo - rumuński reżyser Radu Jude za film "Aferim".
Złotego Niedźwiedzia za najlepszy film na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie dostał irański reżyser Jafar Panahi. Jury nagrodziło jego film "Taxi" nakręcony mimo zakazu działalności twórczej, jaki nałożyły na reżysera władze Iranu. Panahi nie mógł przyjechać do Niemiec i odebrać nagrody osobiście.
Grand Prix berlińskiego festiwalu przypadła filmowi "El Club" w reżyserii Pablo Larraina. Za najlepszą aktorkę uznano Charlotte Rampling za jej rolę w filmie "45 years". Najlepszym aktorem został Tom Courtenay także za rolę w "45 years".
Nagrodę za najlepszy scenariusz dostał Chilijczyk Patricio Guzman (francusko-hiszpańsko-chilijski dokument "El Boton de Nacar").
Dwa równorzędne Srebrne Niedźwiedzie za osiągnięcia artystyczne otrzymali operator Sturla Brandth Groevlen za film "Victoria" oraz operatorzy Jewgenij Priwin i Siergiej Michalczuk za obraz "Pod elektrycznymi chmurami" - koprodukcji rosyjsko-ukraińsko-polskiej.
W tegorocznej edycji odbywającego się od 1951 roku Berlinale o nagrody w konkursie głównym ubiegało się 19 filmów.
IAR, PAP, bk