Akcja najnowszego dzieła Wojciecha Smarzowskiego, reżysera takich filmów, jak "Dom zły", "Wesele" czy "Małżowina", dzieje się w roku 1945 i 1946.
Tadeusz, były AK-owiec dociera na Mazury - ziemie, które przed wojną należały do Niemiec, a teraz zostały przyznane Polsce. Tam odnajduje wdowę po niemieckim żołnierzu, którego śmierci był świadkiem.
Róża pozwala gościowi nocować w swoim gospodarstwie, za co on odwdzięcza się pomocą w obejściu. Pomiędzy głównymi bohaterami powoli zaczyna rodzić się przywiązanie a później miłość.
– Przy takim upodleniu i poniżeniu to, że przytrafiła im się miłość jest czymś wyjątkowym, co nadaje sens istnieniu – uważa Agata Kulesza, która zagrała tytułową Róże.
Jak przyznaje aktorka, praca nad rolą wdowy po niemieckim żołnierzu kosztowała ją dużo wysiłku i przysporzyła wiele bolesnych przeżyć. – Musiałam troszkę popłakać i pewne emocje, nad którymi pracowałam zostawiały na mnie ślad. To nie jest tak, że wyszłam z tego bez szwanku. Wiele mnie to kosztowało – zdradza.
Obok Agaty Kuleszy w "Róży" można zobaczyć Marcina Dorocińskiego, Kingę Preis, Jacka Braciaka, Malwinę Buss, Szymona Bobrowskiego, Edwarda Linde Lubaszenko i Eryka Lubosa.
Najnowszy obraz Wojciecha Smarzowskiego pokazywany jest obecnie na różnych festiwalach, gdzie zbiera bardzo pozytywne recenzje i liczne nagrody.
27 stycznia "Róża" trafi na ekrany polskich kin.
Więcej we fragmencie audycji "Stacji Kultura".
ap