Na przestrzeni kilku ostatnich lat bardzo zmieniło się podejście do graffiti. Kiedyś było ono wyrazem chuligaństwa, dziś uważane jest za sztukę. Nie mogło być inaczej skoro większość osób, które tworzą graffiti ma wykształcenie artystyczne. – Najczęściej są to osoby po ASP lub mające dyplom z architektury – zauważa Kasia Dziubłowska, koordynatorka festiwalu Street Art Doping, który promuje sztukę uliczną.
Właśnie dobiega końca kolejna edycja imprezy, podczas której warszawską przestrzeń miejską ozdobiły liczne graffiti, murale i inne wielkoformatowe obrazy. O tym, które ściany najlepiej nadają się do tego typu przedsięwzięć oraz o dziełach ściennych, które powstały w ramach tegorocznej odsłony festiwalu Kasia Dziubłowska mówiła w audycji "Na cztery ręce".
Jak tłumaczy gość Czwórki, najlepsze są ściany, które wymagają "pozytywnej ingerencji", czyli są zniszczone, obdrapane czy zapomniane. Do tej pory na festiwalowe działania wybierano powierzchnie znajdujące się w centrum Warszawy. – Liczyła się dostępność takiej ściany – tłumaczy Kasia Dziubłowską. W tym roku artyści postanowili wyjść poza ten obszar i stworzyć graffiti m.in. na Pradze Południe.
Festiwal rozpoczął się od pomalowania ściany kina Atlantic, które mieści się na ulicy Chmielnej. Artyści pomalowali także pawilony na tyłach Nowego Światu i budynek SANEPID-u. Rondo Sedlaczka, które w ramach festiwalu malowane jest po raz trzeci, stało się galerią zewnętrzną imprezy.
20 lipca w Soho Factory odbędzie się otwarcie wystawy artystów biorących udział w festiwalu. Będzie można na niej podziwiać nie tylko graffiti, ale i prace wykonane na płótnie.
Więcej w rozmowie Bogusi Marszalik i Huberta Augustyniaka z Kasią Dziubłowską.
ap