- Musiałam wskoczyć na głęboką wodę. Trzeba było bardzo wiele taktu, by uszanować tę prawdziwą historię Agaty, która była osobą niezwyczajną - podkreślała aktorka, która we wchodzącym do kin filmie "Nad życie" wcieliła się w postać popularnej siatkarki.
Przypomnijmy, iż Agata Mróz byłą środkową siatkarskiej reprezentacji kobiet, z którą dwukrotnie sięgnęła po tytuł Mistrzyń Europy. W 2006 roku zawodniczka zachorowała na mielodysplazmię szpiku kostnego. Jej walce z chorobą z nadzieją przyglądała się cała Polska. Niestety tuż po przeszczepie Mróz zmarła. W rozmowie z Olgą Mickiewicz Olga Bołądź opowiadała, iż natężenie emocji na planie było bardzo duże.
- Przygotowując się do roli tej obejrzałam film dokumentalny, przeczytałam jak największą ilość materiałów prasowych. Najtrudniejsze były sceny szpitalne i scena, kiedy Agata, przygotowując się do przeszczepu, po porodzie, idzie i przed wejściem do izolatki żegna się ze swoją córką. Jak wiemy z historii, Agata z tej izolatki już nie wyjdzie.
W podobnym tonie wypowiadał się filmowy parter Bołądź. Michał Żebrowski, który zagrał męża Agaty Mróz, Jacka Olszewskiego. - Z mojego punktu widzenia ta rola wymagała dużego taktu emocjonalnego, bo na planie byli obecni prawdziwi członkowie rodziny Agaty Mróz. Kiedy graliśmy scenę ślubu, to oni byli w orszaku weselnym. Można powiedzieć, że to taka perwersja emocjonalna.
Więcej na temat filmu dowiesz się słuchając nagrania audycji.
bch