Ludmiła Łączyńska-Dobrowolska niedawno świętowała 90 urodziny. Rolę Wisi Matysiakowej odgrywa od listopada 1957 roku. Dziś przyznaje, że trudno jej znaleźć granicę między cechami własnymi i Jadwigi.
Wiele osób przyzwyczaiło się do tego, ze Matysiakowie goszczą w naszych domach, przypatrują się naszym sprawom, cieszą się i smucą razem z nami i mówią o tym, jak dobrze i uczciwie żyć. Tej radiowej powieści nie wyobrażamy sobie bez głosu Ludmiły Łączyńskiej-Dobrowolskiej. Choć gdy aktorka wybierała zawód dla siebie poważnie rozważała studia polonistyczne. Na egzamin do łódzkiej szkoły aktorskiej przyjechała zaledwie na dzień przed jego terminem i poświęciła całą noc na naukę. Nie dała rady nauczyć się na pamięć wymaganego wiersza, na szczęście udało się zdać egzaminy.
Dziś o postaci Wisi Matysiakowej mówi, że to trochę tak jakby przeżyła swoje drugie życie. Nigdy nie myślała, żeby zrezygnować .
- Matysiakowie to jest wspaniała sprawa. Grałam tyle ról w teatrze, telewizji, w innych słuchowiskach, ale żadna z tych ról nie sprawiła mi takiej radości. Do dzisiejszego dnia doznaję takiej życzliwości ludzkiej, dostaje listy z całego świata. To dla aktora coś nieprawdopodobnie pięknego - mówi Ludmiła Łączyńska-Dobrowolska.
W latach 50. Matysiaków słuchało 12 milionów ludzi, aktorzy dostali 3 miliony listów i liczne prezenty, które oddawali wychowankom domów dziecka.
Jak rodziła się popularność "Matysiaków" i dlaczego nie można zobaczyć ich domu przy Dobrej 21/6 dowiesz się słuchając załączonego materiału Olgi Mickiewicz ze "Stacji Kultura".
Zapraszamy na radiową stronę Matysiaków.
(pj)