Jak w minionych latach zachowywali się wczasowicze w pensjonatach? Kierowniczka ośrodka w Zakopanem, w reportażu z 1970 roku pt. "Kultura poszukiwana”, opowiadała, jak usilnie starano się przywrócić wypoczywających studentów do świata kultury wyższej. - Warto wspomnieć o takiej nowej formie, która się prawdopodobnie przyjmie: "książka dla wczasowicza w pokoju" - słyszymy w nagraniu. - Niestety każdy, kto przyjeżdża na wczasy, obiecuje sobie, że będzie dużo czytał, a nie zawsze tak jest. Dlatego proponujemy, by z chwilą, gdy wczasowicz wchodzi do pokoju, miał już książkę na nocnym stoliku.
Przeważnie, jak opowiada kierowniczka, pokoje były dwu-, bądź trzyosobowe, dlatego i książek w nich było więcej. Poza tym w ten sposób zawsze "można sobie dobrać jakiś odpowiedni temat". - Poezja, beletrystyka, a jak jest większy pokój, to nawet jakąś jedną popularno-naukową się wciśnie - podsumowuje rozmówczyni Polskiego Radia.
Niestety takie ukulturalniające akcje nie zawsze wpływały pozytywnie na postawę samych wczasowiczów. - W czasie jednego z turnusów studentki pozrywały zasłony z okien po to, żeby uszyć sobie suknie balowe na wieczorek taneczny - skarży się w reportażu jeden z właścicieli zakopiańskiego pensjonatu. - Innym razem studenci po wieczorku tanecznym powyrywali znaki drogowe i przynieśli je do domu wczasowego, pozostawili na korytarzach...
Okazuje się, że w latach 70. Polacy też potrafili się dobrze bawić...
Na audycję "Czwarty wymiar" zapraszamy codziennie, od poniedziałku do piątku, po godz. 16.00.
(kd)