Capleton to jeden z czołowych reprezentantów muzyki reggae i dancehall. Po raz pierwszy w Polsce pojawił się w 2008 roku w warszawskim klubie Proxima. Ostatnio znakomity koncert fani Capletona mogli zobaczyć na festiwalu Bielawisko w sierpniu 2013.
Podobno już jako młodzieniec wymykał się z domu na koncerty. DJ-em postanowił zostać, gdy miał 18 lat. Wyjechał wówczas z domu na dobre i dziś przyznaje, że to były trudne czasy. – Muzyka była tym, co wyzwalało mnie mentalnie – opowiada Capleton w rozmowie z Makenem. – Byłem nią zarażony od dziecka. Rodzice widzieli, jak to się we mnie rozwija i jak idę niczym burza w świat. Dlatego popierali moją decyzję.
Czytaj także Capleton: prawdziwa muzyka pozostaje niezmienna mimo upływu lat (2. cz. wywiadu)
Imał się różnych prac, by jak wspomina, przetrwać. Potem jednak na swojej drodze spotkał muzyków słynnej formacji Sound System i wszystko potoczyło się bardzo szybko. – To był dla mnie zaszczyt być ich topowym DJ-em – wspomina Capleton. – To było zresztą marzenie każdego ówczesnego wokalisty.
Dziś Capleton nie zgadza się z powszechnym przekonaniem, że bycie muzykiem to łatwy sposób na życie. – Muzyka to pole bitwy! – mówi wokalista. – Dlatego ważne jest, by urodzić się z "tym czymś" i mieć w sobie wielką miłość do niej.
Jednak zdaniem artysty muzyka "to także misja, a nie konkurencja". – Nie powinniśmy walczyć, czy kłócić się miejsce w muzycznym świecie, bo jest ona związana z miłością i z tym, by wzajemnie się motywować – opowiada Capleton. – Muzyka jest rozrywką, ale służy także do informowania ludzi. Więc róbmy to, co do nas należy we właściwy sposób.
Maken i Capleton podczas wywiadu/fot. Bartek Muracki
(kd)