- 25 lat minęło jak jeden dzień, a my wracamy do motywu Lenina z irokezem - śmieją się członkowie zespołu Big Cyc. - Podobny symbol pojawił się na okładce naszej pierwszej płyty "Z partyjnym pozdrowieniem". Teraz jest to album, na którym zebraliśmy ulubione piosenki. Nasze i naszych fanów.
Jednocześnie goście Bartka Koziczyńskiego zapewnili, że nie wydali płyty ze złotymi przebojami, z którymi często są utożsamiani. Bo choć piosenki Big Cyca znajdują się na playlistach wielu komercyjnych rozgłośni, to na początku zespół związany był ze sceną alternatywną. Pierwszy publiczny występ grupy odbył się w 1988 roku w klubie studenckim "Balbina" w Łodzi. Koncert zorganizowano jako swoisty happening, pod nazwą "Uroczysta akademia z okazji 75-lecia wynalezienia damskiego biustonosza".
- Idziemy drogą anarchistycznego śmiechu i wyznajemy zasadę, że dystans i poczucie humoru są wpisane w historię rock and rolla. Wystarczy spojrzeć na Franka Zappę, Red Hotów czy Beach Boys. - mówi Piękny Roman. - My, tak jak oni, świetnie bawimy się robiąc muzykę i nie jesteśmy w stanie pojąć dlaczego polska sztuka rockowa traktowana jest ze śmiertelną powagą, z uniesieniem i na kolanach.
Jubileuszowe wydawnictwo Big Cyca z jednej strony jest kroniką prześmiewczą wydarzeń z historii naszego kraju, z drugiej stylistyczną mieszanką brzmień: - Nasza dewiza to zabawa eklektyzmem. Nigdy nie mieliśmy spójnego stylu. Wykorzystywaliśmy różne brzmienia do tego, żeby się świetnie bawić. Jest tutaj i reggae, i ska, i punk rock, a nawet odrobina elektroniki. Myślę, że dzięki temu nasza muzyka szybko się nie nudzi i nie da się jej tak łatwo zaszufladkować - kończą rozmówcy Bartka Koziczyńskiego.
Jeśli chcesz poznać szczegóły tego wydawnictwa oraz dowiedzieć się jakie plany na przyszłość mają członkowie Big Cyca posłuchaj nagrania z "DJ Pasma".
kul