Dla grupy założonej w 1998 roku w Mysłowicach, jest to już piąte regularne wydawnictwo. Materiał został przygotowany niezwykle starannie również od strony graficznej. Uwagę przyciąga okładka albumu. - Najpierw wpadliśmy na tytuł płyty - zdradza w "DJ Paśmie" Mietall Waluś. - Przyszło nam to do głowy w Chinach, gdzie kręciliśmy wideo w zeszłym roku na trasie koncertowej. Po powrocie do Polski kolega, który był tam z nami i wiedział o tym pomyśle, zrobił sesję zdjęciową, przygotował okładkę i efekt jest moim zdaniem doskonały.
Tytuł wydawnictwa rzecz jasna nie jest przypadkowy. Odnosi się on do wyjątkowości Negatywu. - Wydaje mi się, że takich zespołów rockandrollowych z prawdziwego zdarzenia jest coraz mniej. Cool Kids of Death się rozpadli, nie ma zespołu Ścianka, który był naprawdę świetny, nie ma też szesnasto-siedemnastolatków, którzy angażują się tak w rock and rolla, jak myśmy to kiedyś robili. Inne jest podejście. My zakładaliśmy grupę i graliśmy gdzieś w podziemiu, a teraz młodzi idą do programów muzycznych i chcą wygrać kasę, od razu zaistnieć. Nam tak łatwo nie było. Czuję się trochę takim odmieńcem, bo cały czas się słyszy, że taka muzyka, jak nasza jest albo za bardzo alternatywna, albo za bardzo komercyjna i tak w kółko - tłumaczy muzyk.
Nad nowym albumem zespół pracował z Marcinem Borsem. Nagrania pod okiem najbardziej rozchwytywanego polskiego producenta, były dla Walusia doskonałym doświadczeniem. - Przyjaźnię się z Kasią Nosowską i to ona mi zasugerowała, żebym spróbował się dogadać z Marcinem, bo wybitnie się z nim pracuje. Rzeczywiście ta współpraca była szczególną, naprawdę świętną opcją, bo to zwariowany koleś, a zarazem zawodowiec pełną gębą. Gdy dostałem od niego pierwsze miksy to już wiedziałem - to jest to, co chcę osiągnąć.
Na "Albinosie" znajdują się kawałki o sporym potencjale komercyjnym. Waluś nie zgadza się jednak z Bartkiem Koziczyńskim, które określiłem je mianem popowych. - Tu się cały czas różnimy od rynku zachodniego, że jeśli Red Hot Chili Peppers, R.E.M. czy Kings of Leon nagrają przebojową, ale wciąż jak najbardziej alternatywną piosenkę, to wciąż jest rock. U nas widzi się w tym problem. Ja nie chcę się niczego bać. Chcę robić to, co uważam za fajne, przekraczać granice, robiąc to w pełni po swojemu. I tak jest właśnie na naszej płycie.
(ac/pj)