Ta książka zaskoczy, podważy stereotypy, a wszystkim pozwoli spojrzeć na wielką historię z innej, kobiecej perspektywy. Odsłoni też drugie dno uznanych za oczywiste faktów - zapewnia wydawca. 23 listopada do księgarń ma trafić książka Danuty Wałęsy, zatytułowana "Marzenia i tajemnice".
W odważnej i przejmującej autobiografii autorka opowiada o sobie, swojej rodzinie i burzliwej historii Polski ostatnich dekad. Kiedy Lech Wałęsa stawał się ikoną "Solidarności", Danuta była bohaterką dnia codziennego. - Pragnęła miłości i rodzinnego szczęścia, a los wrzucił ją w wir rewolucyjnych wydarzeń, które przetaczały się przez Polskę i jej małą kuchnię na gdańskim blokowisku. On siedział w obozie internowania, ona, w piątym miesiącu ciąży, zdobywała świniaka, żeby dzieci na Boże Narodzenie nie były głodne - czytamy w nocie wydawniczej.
Świat poznał klasę Danuty Wałęsy, kiedy w zastępstwie męża odbierała nagrodę Nobla. Polacy docenili ją jako prezydentową, która potrafiła znaleźć się w każdej sytuacji, nigdy nie wysuwała się na pierwszy plan i bardzo strzegła swojej prywatności. Teraz, jako dojrzała kobieta, opowiada światu swoją wersję wydarzeń. Mówi, jak - zawsze naturalna i silna - zarówno o chwilach wspaniałych, jak i o cenie, która przyszło za nie zapłacić.
Książka dostępna będzie w księgarniach 23 listopada. Tego samego dnia - 23 listopada - Danuta Wałęsa spotka się z czytelnikami o godzinie 18.00 w Traffic Clubie w Warszawie. 25 listopada o godzinie 17.00 - odbędzie się spotkanie w Dworze Artusa w Gdańsku, a 13 grudnia, w 20 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego - Danuta Wałęsa będzie w Krakowie. Tu spotkanie z czytelnikami jej autobiografii odbędzie się o godzinie 18.00 w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego.
Fragment książki
"W pomieszczeniach, w których "zamieszkaliśmy” z małymi dziećmi, ciągle trwał remont. Pukanie, stukanie, wiercenie, tumany pyłu. Dzieci biegały jeszcze w piżamach, a już do mieszkania waliły tłumy. Od bladego świtu do późnego wieczora w naszym mieszkaniu kłębiły się tłumy związkowców, doradców, polityków, dziennikarzy i ludzi nawiedzonych. Jeden z panów chwalił się później, że zjadł smaczną jajecznicę w domu u Wałęsów o siódmej rano. Rzeczywiście, ludzie siadali do stołu i musiałam ich obsługiwać. Totalny magiel zamiast normalnego domu. Trudno opisać słowami to, co się wówczas we wrześniu działo! A przecież oprócz tej ekipy remontowej i gości miałam jeszcze kilkutygodniową Anię oraz piątkę pozostałych dzieci.
Coraz trudniej przychodziło mi to wszystko znosić. Początkowa niemoc przeradzała się w bunt. Ten sprzeciw narastał we mnie, aż pękłam. Po prostu już nie byłam w stanie wytrzymać psychicznie tego ciężaru. Ta moja słabość wylała się, choć jestem opanowanym człowiekiem. Któregoś "pięknego” ranka nie wytrzymałam i przy tych wszystkich ludziach zaczęłam krzyczeć, a nawet wrzeszczeć. Zrobiłam mężowi wielką awanturę! I dobrze! Mąż wstał i bez słowa wyszedł. Wraz z nim wyszli pozostali. Po kilku godzinach wrócił, tak jakby przetrawiwszy to, co wykrzyczałam, i powiedział: Skoro sobie życzysz, wywieszamy na drzwiach kartkę: Tyfus. Nie ma wstępu dla obcych.
Po miesiącu życia w takim kołchozie nastał spokój. Byliśmy już tylko my, dzieci i ekipa remontowa. Koniec z wizytami! Interesanci szli do biura w związku! Gdybym wtedy, na przełomie września i października 1980 roku, się nie zbuntowała, mąż pewnie nie zauważyłby, że jestem wykończona. Nie wiem, czy mentalność męska sprowadza się do takiego zaślepienia swoimi sprawami, że nie dostrzega się drugiej osoby? Dlatego jeśli mówię o tym, że nie byłam zauważana jako kobieta, jako partnerka, to mam na myśli na przykład opisaną przeze mnie sytuację. A także inne. Zresztą ja przez całe życie byłam przeznaczona przez los do wykonywania zadań, rzeczy trudnych i niewygodnych".
IAR, agkm
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach >>>
Zobacz serwis - Sierpień '80>>>
Zobacz serwis - Radia Wolności>>>