Zawód pilota to coś dla uparciuchów i pasjonatów, a przy tym dla ludzi dość zamożnych – nie ukrywa kapitan Andrzej Kuler, pilot samolotów PLL LOT. – Trzeba w siebie zainwestować. Żeby uzyskać licencję zawodową, potrzeba naprawdę dużych pieniędzy – mówi gość Patryka Kuniszewicza.
Kogo nie stać na opłacenie wszystkich niezbędnych kursów, lotów i egzaminów (czytaj: kto nie jest w stanie zainwestować w swoją pasję 200 tys. złotych), ten powinien się zainteresować ofertą uczelni oferujących specjalizacje w zakresie pilotażu. Pilotów kształcą w Polsce szkoły w Lublinie, Dęblinie (wojskowa) i Rzeszowie. Tu jednak nie wystarczy być pasjonatem. O dostaniu się do szkoły bądź na wymarzoną specjalizację decydują – oprócz względów zdrowotnych – wyniki w nauce. – Na Politechnice Rzeszowskiej dopiero średnia 4 ze wszystkich przedmiotów pozwala się ubiegać o miejsce na kierunku pilotaż – przypomina Andrzej Kuler.
Kpt. Andrzej Kuler ma na swoim koncie 15 lat w kokpicie samolotów wojskowych, od szkolnego TS-11 „Iskra” po siejący postrach w przestworzach myśliwiec Mirage 2000. Po rozstaniu z wojskiem gość Patryka Kuniszewicza przesiadł się do kokpitu samolotów cywilnych. „Zaliczył” m. in. turbośmigłowego ATR-a oraz odrzutowe Embraery. O czym marzy pilot z takim doświadczeniem? – O Boeingu 787, czyli „Dreamlinerze” – wyznaje.
Niestety, amerykański gigant wciąż zwleka z dostarczeniem liniom lotniczym zamówionych maszyn, więc ciekawi nowego superodrzutowca piloci muszą na razie obejść się smakiem.
Choć w toku kariery w liniach lotniczych zarobki stają się co najmniej satysfakcjonujące, życie pilota nie należy do łatwych. Pasja pasją, ale właściwie stale jest się w podróży, rodzina pilota musi zaś pogodzić się z jego długimi pobytami poza domem. – Dziś wieczorem będę w Wilnie, jutro powrót. Potem Dusseldorf, Monachium, Belgrad – wylicza gość Patryka Kuniszewicza.
Więcej o karierze, zarobkach i pracy pilota w rozmowie Patryka Kuniszewicza z kapitanem Andrzejem Kulerem. Dźwięk i film znajdziesz w ramce po prawej stronie.
ŁSz