Polskie drogi pełne są wraków samochodowych?

Zwolennicy "teorii wrakowej" twierdzą, że po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej nasz kraj został zalany najtańszymi i najstarszymi samochodami, głównie z Niemiec. Czy rzeczywiście Polska jest "krajem wraków"?

"Auta za 500 euro", czyli starsze niż 10 lat, stanowiły większość tylko w latach 2004-2006, a od 2007 roku włącznie większość stanowiły już samochody młodsze niż 10-letnie. Dziś większość używanych samochodów sprowadzanych do Polski spełnia normę emisji spalin Euro 3 – takie samochody trudno nazwać wrakami i cała teoria upada.

Według oficjalnych statystycznych danych po polskich drogach jeździ ok. 20 mln aut, które mają średnio nieco ponad 15 lat. Tak naprawdę jest ich jednak pewnie ok. 3 mln mniej. Zdaniem Alfreda Franke, prezesa Stowarzyszenia Dystrybutorów Części Motoryzacyjnych, te obliczenia zostały wykonane niewłaściwie, a w statystykach są błędy. – Rynek jest bardzo zróżnicowany – twierdzi Franke. – W "bardziej zamożnych rejonach kraju" samochody są nowsze, w "mniej zamożnych" – starsze.

W statystykach jednak często pojawiają się m. in. auta, które już nie istnieją. Według statystyk też samochody te się starzeją. – Ludzie rejestrowali samochody, wyrejestrowywali je... – tłumaczy Franke. – Zatem dziś w bazach mamy samochody, które zarejestrowane są parokrotnie. To dodatkowo zniekształca obraz naszych dróg.

Czy faktycznie polskie drogi to jedno wielkie muzeum techniki motoryzacyjnej? Przecież auto, które jeździ nawet 10 lat po niemieckich autostradach nie będzie tak zrujnowane, jak wóz, który choćby tylko przez 5 lat narażony był na kontakt z polskimi dziurami w asfalcie. – To, że samochód jest starszy wcale nie oznacza, że musi być w złym stanie technicznym – tłumaczy Marek Kąkolewski z KGP. – Jeśli dochodzi do usterki to muszą być one eliminowane "na gorąco".

 Więcej na ten temat dowiesz się, słuchając całej rozmowy w Czwórce.

(kd)