Łukasz Lach jest wokalistą, gitarzystą, klawiszowcem, perkusistą, od czas do czasu grywa na harmonijce ustnej. W "Ex Magazine" przyznaje, że muzyka i instrumenty w domu to było dla niego coś oczywistego.
- Jeśli mowa o gitarze, to był to taki instrument, który kochałem i spędzałem z nim bardzo dużo czasu - mówi Łukasz Lach. - Gdy do mojego rodzinnego domu trafiło pianino, to też się w nim zakochałem - dodaje.
Edukację muzyczną lider zespołu L.Stadt rozpoczął w wieku 7 lat. Zaczął od nauki gry na skrzypcach, po 4 latach w szkole muzycznej dołączył do nich fortepian, a następnie perkusję. Studia wybrał na Akademii Muzycznej, w klasie perkusji. Nie udało mu się ich ukończyć, został wydalony z uczelni, na ostatnim roku ze względu na nieobecności, których powodem m.in. było zaangażowanie w zespół i inne projekty muzyczne. Teraz L.Stadt zaczyna przygotowania do nowego albumu.
- Przed L.Stadt bardzo trudny moment, nasza 3 płyta autorska - przyznaje artysta. - Udało nam się już wydać epkę, która ukazała się 9 października.
Ta epka jest efektem i pewnym podsumowaniem czasu, który zespół spędził w Stanach Zjednoczonych. Znalazło się na niej 7 utworów z repertuaru amerykańskich artystów.
- To utwory artystów amerykańscy, związanych bardzo z Teksasem, do którego jeździeliśmy najczęściej - przyznaje muzyk. - Wydaje mi się, że my wszyscy nosimy Amerykę w sercu. Mamy tę muzykę i tradycję gdzieś z tyłu głowy. Nawet muzyka brytyjska, którą też bardzo lubię, wywodzi się z tego amerykańskiego brzmienia. Tą epką chcieliśmy podsumować czas, kiedy bardzo dużo jeździliśmy do Stanów - wyjaśnia.
L.Stadt w USA miał okazję zmierzyć się z amerykańską publicznością. Zespołowi udało się spotkać tam ludzi, dzięki którym nagrali i zrealizowali swoją epkę. Łukasz Lach przyznaje, że anegdoty, który słyszał podczas pracy nad materiałem były bardzo ciekawe i inspirujące.
- Te siedem piosenek, to utwory, które zawsze chciałem zaśpiewać - przyznaje muzyk.
Przed L.Stadt czas prób i pracy nad nowym materiałem. Gość Czwórki ma nadzieję, że za 10 lat wciąż będzie mógł robić muzykę, którą kocha, i z niej żyć. Teraz cały zespół wymaga od siebie dobrego autorskiego albumu.
(pj)