Chodzi o sprawę taśm dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej. Pod koniec października media ujawniły, że zwolennicy Jacka Protasiewicza, wybranego na szefa PO na Dolnym Śląsku, mieli namawiać stronników przegranego Grzegorza Schetyny do poparcia tego pierwszego, w zamian za posady w spółkach powiązanych z KGHM.
Taśmy Protasiewicza - czytaj więcej>>>
Prokuratura w Legnicy uznała, że sprawa nie dotyczy funkcjonariuszy publicznych, a KGHM, gdzie działaczom Platformy proponowano pracę, nie jest instytucją publiczną.
"Nie przekroczyli uprawnień ani obowiązków"
Śledczy z Legnicy zbadali ujawnione przez media taśmy z rozmów podczas zjazdu wyborczego PO w Karpaczu, 26. października, oraz nagrane rozmowy prowadzone w dwóch poprzednich dniach. Prokuratura twierdzi, że nie doszło ani do płatnej protekcji, ani do przyjęcia korzyści majątkowej, obietnicy udzielenia korzyści majątkowej, przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych czy przekupstwa wyborczego.
Śledczy przypominają, że z płatną protekcją mamy do czynienia tylko w związku z podmiotami publicznymi, a KGHM takim nie jest od 2010 roku, gdy Skarb Państwa stracił udział większościowy. Ponadto ci, którzy proponowali stanowiska, nie przekroczyli uprawnień ani obowiązków, bo chodziło o wybory wewnątrzpartyjne. To oznacza, że nie byli oni funkcjonariuszami publicznymi, a propozycje składali nie jako posłowie PO, tylko jako członkowie partii politycznej, działający w jej imieniu i na jej rzecz.
"Fikcja nie prokuratura"
Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro mówi o skandalicznej decyzji prokuratury i zamiataniu afery korupcyjnej w PO pod dywan. To pokazuje - uważa polityk - że mamy do czynienia z fikcją, a nie niezależną prokuraturą.
Podobnego zdania są politycy SLD. Sekretarz generalny partii Krzysztof Gawkowski mówi, że prokuratura wysłała jasny sygnał do społeczeństwa - wystarczy zapisać się do Platformy Obywatelskiej, by dostać pracę w zamian za głosowanie.
"Wszyscy się w Platformie wstydzimy"
Do sugestii opozycji nie chce się odnosić poseł PO Andrzej Halicki. A postawę dolnośląskich działaczy partii komentuje krótko: bez względu na to, czy postępowanie będzie, czy nie wszyscy się w Platformie wstydzimy. Jego zdaniem, do takiej sytuacji nie powinno było dojść.
Wszyscy, negatywni bohaterowie nagrań po dolnośląskim zjeździe PO zostali jednomyślnie zawieszeni na trzy miesiące w prawach członka partii. Ich sprawą ma się zająć sąd koleżeński.
Czytaj też<<<Nie będzie śledztwa ws. "taśm PO". "Nie ma znamiona przestępstwa">>>
(TVN24/x-news)
IAR,kh