Choć sławny, to normalny

– Staram się żyć jak każdy i nie wykorzystywać swojej popularności – zapewnia śpiewak operowy Artur Ruciński.

Choć znalazłem się na 18. miejscu w rankingu 20 najlepszych śpiewaków operowych sporządzonym przez austriackie wydawnictwo "Festpiele", nie zachowuję się jak rozwydrzona gwiazda – mówi Artur Ruciński. Śpiewak, którego baryton znany i ceniony jest na całym świecie, zdradza, że dokądkolwiek pojedzie, do życia potrzebuje tylko herbaty Earl Grey, cytryny i niegazowanej wody mineralnej.

– Staram się być otwarty i przyjazny, by atmosfera, w której pracuję, nie była nadęta – tłumaczy gość Czwórki. Artur Ruciński przyznaje, że nie ma skłonności do wykorzystywania swojej sławy i nie potrzebuje specjalnych wygód. Jedyna rzecz, na jakiej mu zależy, to własna garderoba, by mógł w spokoju poćwiczyć i odpocząć.

Są jednak ustępstwa, na które śpiewak nie pójdzie za żadne skarby. – Nigdy nie zgadzam się na poranne próby. Dzień występu to dzień święty i ja wtedy odpoczywam, zbieram siły na wieczór – wyjaśnia gość "Poranka" Czwórki.

Więcej w rozmowie Kasi Dydo z Arturem Rucińskim. Dźwięk znajdziesz w ramce po prawej stronie.

ap