Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie projekt ustawy, likwidujący finansowanie partii z budżetu. Ugrupowania, według tej propozycji, miałyby utrzymywać się z darowizn i składek.
SLD proponuje z kolei, by partie polityczne otrzymywał po 5 złotych za jeden zdobyty w wyborach głos, jednak nie więcej niż do 10 procent zebranych głosów. To oznacza, że ugrupowania zasiadające w Sejmie, bez względu na ilość posłów otrzymywałby podobne kwoty.
Polskie Stronnictwo Ludowe, podobnie jak Prawo i Sprawiedliwość, sprzeciwiają się zabraniu budżetowego wsparcia. Ruch Palikota natomiast chciałby finansowania z odpisów podatkowych.
Osią dyskusji jest - czy finansować partie z budżetu, czy nie. A czy to na pewno dobrze postawiony problem? I czy słusznie powołujemy się na przykład Stanów Zjednoczonych, jako miejsca, gdzie finansowanie prywatne jest skuteczne?
Na te, miedzy innymi, pytania odpowiadają w "Pulsie Trójki”: konstytucjonalista z Uniwersytetu Łódzkiego, prof. Krzysztof Skotnicki i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, dr Anna Materska-Sosnowska.
Zobacz program debaty ZASADY FINANSOWANIA PARTII POLITYCZNYCH >>>
Polskie Radio jest patronem debaty "Zasady finansowania partii politycznych".
- W Europie dominuje rozwiązanie w którym partie polityczne są wspomagane ze środków publicznych – podkreśla Krzysztof Skotnicki . Konstytucjonalista zwraca uwagę, że nasze przepisy w pewien sposób dyskryminują partie mniejsze oraz te wchodzące dopiero na scenę polityczną. A to za sprawą wymogu przekroczenia 3-procentowego progu poparcia w wyborach, od którego następuje refundacja wydatków na kampanię wyborczą. -Sytuacja, w której jedna partia otrzymuje wiele pieniędzy na swoją działalność a inna ma kłopoty z zapłaceniem za wynajmowany lokal jest niekorzystna - uważa gość Trójki.
Komentując argumenty, że w USA nie ma finansowania partii z budżetu, profesor Skotnicki przypomina, że jest to prawda tylko w odniesieniu do codziennej działalności stronnictw, ale już w przypadku wyborów, w szczególności prezydenckich, są przeznaczane na to pieniądze z budżetu państwa. -Takie finansowanie pojawia się już w przypadku prawyborów czy konwencji partyjnych i nie są to małe kwoty – mówi gość "Trójki” i dodaje, że na przykład w kampanii prezydenckiej kandydat otrzymuje 20 milionów dolarów.
Anna Materska-Sosnowska zgadza się, że w krajach gdzie jest zwrot wydatków na kampanię, próg dla tej subwencji jest zazwyczaj niższy. - Na przykład w Niemczech dofinansowanie otrzymują już te partie, które uzyskały 0,5 procent poparcia, (…) co pozwoliłoby wchodzić do parlamentu nowym ruchom” – mówi politolog. Jednak jej zdaniem rozwiązanie przyjęte w Polsce ma też swoje zalety: „po pierwsze jest przyjęte w wielu krajach Europy a po drugie, o tyle dobre, że oddaje jaką partia ma popularność w społeczeństwie. (…) Jeśli potrafisz zdobyć i utrzymać wyborców, to dostajesz więcej pieniędzy na działalność”.
Odnosząc się do przykładu amerykańskiego, na jaki powołuje się PO, dr Materska-Sosnowska uważa, że powinniśmy ostrożnie posługiwać się tym argumentem: „W 2008 roku Barack Obama co prawda zrezygnował z pieniędzy budżetowych ale dlatego, że wiedział, iż zbierze bardzo dużo pieniędzy z funduszy prywatnych, (…) bowiem takich pieniędzy w USA jest dużo do pozyskania (…) a jak są one pozyskiwane to już odrębny problem.”
"Puls Trójki" prowadził Damian Kwiek. Zapraszamy do słuchania.
(mc)