Łosoś z penne i pesto z prażonymi migdałami, ser pleśniowy z orzechami, menu kurkowe… to wszystko pochodzi z kuchni samolotowej. Ale z klasy "Biznes". W klasie ekonomicznej nie jest już tak kolorowo: serek topiony, kilka plasterków żółtego, trochę białego… dwa ogórki, ciasteczko, cukier w saszetce.
Ale nie wszędzie na świecie podział jest tak wyraźny. Francuzi w samolotach serwują żaby i ślimaki, chwaląc się swoją kuchnią, a Austriacy zatrudnili szefa kuchni jednej z wiedeńskich restauracji, by skomponował menu. Dla polskiego LOT-u menu przygotowuje od dwóch lat znany rodzimy szef kuchni, Robert Sowa. – Pojawiały się owoce, duża ilość warzyw, lekkie mięsa, ryby – opowiada Sowa. – W aktualnym menu chcieliśmy reprezentować całą Europę i świat, jeśli chodzi o smaki.
Więcej na temat tajemnic samolotowej kuchni i nie tylko dowiesz się z artykułu: Air Babylon: ciekawostki i skandale lotnicze
Więcej o tym, co możemy dostać do jedzenia w samolotach dowiesz się z rozmowy z Robertem Sową z audycji "Pod lupą".
Innym miejscem, w którym prawie wszyscy kiedyś mieli okazję coś zjeść jest słynny wagon restauracyjny Wars. Jeszcze kilkanaście lat temu wiało stamtąd grozą, a wśród Polaków funkcjonował stereotyp, że PKP rękami pracowników truje Polaków. Tymczasem w ciągu ostatnich lat podobno trochę się pozmieniało.
W wagonie restauracyjnym już "nie wionie bigosem", stoły i krzesełka wyglądają całkiem zachęcająco, posiłki wcale nie są horrendalnie drogie, a obsługa jest bardzo sympatyczna. Jak twierdzą pracownicy Warsa, nigdy nie został udokumentowany przez Sanepid żaden przykład zatrucia jedzeniem w tym mobilnym lokalu. Zwłaszcza, że menu w wagonach Wars zostało ujednolicone i podobno nie ma już w nim… legendarnego bigosu, o którym śpiewał zespół Wały Jagiellońskie. – Jest schabowy, ruskie pierogi... – wymienia Iwo Orzełek, kierownik zespołu marketingu w Warsie. – Trzeba jednak pamiętać, że jednym z warunków jest, by dania, które serwujemy nadawały się do podania w czasie jazdy pociągu.
Od 1 lipca można też teoretycznie kupić w pociągowym barze… piwo alkoholowe. – W pociągach relacji międzynarodowych piwo było i jest dostępne w Warsie – tłumaczy Orzełek. – Natomiast teraz dla połączeń krajowych otwierają się możliwości o staranie się o pozwolenie na sprzedaż piwa.
Na razie jednak jeśli jedziemy pociągiem relacji: Warszawa – Poznań, to nie możemy kupić alkoholu. Ale jeśli jedziemy z Warszawy do Poznania pociągiem relacji Warszawa – Berlin – piwo powinniśmy móc kupić bez problemów. – Są problemy z interpretacją tej ustawy. Bo jeśli urząd, który wydaje pozwolenie na sprzedaż jest w Krakowie, a pociąg jedzie do Gdyni, to w którym miejscu kończy się możliwość kupienia piwa? – pyta retorycznie Orzełek.
Internauci, którzy jak widać są koneserami warsowych i samolotowych dań wymieniają swoje ulubione przysmaki: paluszki i wodę, a o gorących posiłkach wyrażają się z dystansem: "Lubię ryzyko, ale nie aż tak” – pisze jeden z nich.
Więcej o specjałach kuchni dla podróżnych w pociągach dowiesz się słuchając rozmowy z audycji "Pod lupą".
Zdjęcie w tekście: Iwo Orzełek w studiu Czwórki/fot. Wojciech Kusiński
(kd)