Świadectwo dojrzałości uzyskało 81 proc. tegorocznych absolwentów szkół ponad gimnazjalnych. Egzamin pisemny z języka polskiego zdało 96 proc. maturzystów, z matematyki - 85 proc., a z najczęściej wybieranego języka obcego, czyli angielskiego - 95 proc.
Czy zatem… nie jest łatwo? Jak podkreśla Anna Wdowińska-Sawicka z magazynu "Perspektywy" dziś matura to już tylko "egzamin maturalny", a nie "świadectwo dojrzałości". –Ten egzamin zdaje się tak naprawdę masowo, w tym roku podeszło do niego ponad 320 tysięcy osób – mówi gość Czwórki. – Dlatego z tej grupy tak naprawdę może 40 proc. to ludzie naprawdę dojrzali, a część zdaje go, bo trzeba jakoś zakończyć szkołę.
Zdaniem ekspertów warto zastanowić się, co powinni zrobić ludzie, którzy matury nie zdadzą i czy nie należałoby podnieść poziomu trudności pytań. – Wynik matury to tak naprawdę podsumowanie kilkunastu lat edukacji, nie tylko trzech lat nauki w liceum, czy technikum – mówi Wdowińska-Sawicka w "4 do 4". – Jeśli więc "wyśrubowalibyśmy" poziom tego egzaminu z roku na rok, podniósłby się lament uczniów, którzy nie mieli szans się do niego przygotować.
Według Oskara Derycha z Akademii Finansów i Biznesu "Vistula", matura to pewnego rodzaju życiowa granica i tak naprawdę ważne jest, co uczeń zrobi z tym dokumentem później. – Uczymy się dla siebie – mówi gość Czwórki. – Zdarza się więc, że ci którzy średnio zdają maturę, błyszczą na uczelniach wyższych, bo tam mają wyłącznie zajęcia, które ich interesują.
Na dyskusję w "4 do 4" zapraszamy codziennie, od poniedziałku do piątku, już po godz. 13.
(kd)