Dziś jest tak: za jazdę pod wpływem alkoholu można być ukaranym zakazem prowadzenia samochodów od roku do 10 lat. Ministerstwo Sprawiedliwości chce podwyższyć dolną granicę co najmniej do dwóch lat, zaś górną maksymalnie do 15.
Od połowy grudnia trwają też konsultacje społeczne w sprawie projektu zmian w Kodeksie karnym. Mają one odwrócić trend wymierzania kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. "Rzeczpospolita" pisała kilka dni temu, że aż 70 procent nietrzeźwych kierowców - recydywistów - otrzymuje kary w zawieszeniu.
Zmiany w Kodeksie karnym zmierzają też do tego, by sądy mogły częściej orzekać kary grzywny. Planuje się też nowe formy kary ograniczenia wolności, bardziej dostosowane do przestępstwa jazdy po pijanemu, takie jak: dozór elektroniczny, psychoedukacja i leczenie uzależnień alkoholowych. Wprowadzone miałyby też zostać kary mieszane, czyli kara pozbawienia wolności do trzech miesięcy połączona z karą ograniczenia wolności.
Rząd zajmie się propozycjami zmian w prawie podczas wtorkowych obrad. - Nie będziemy się licytować na surowość kar dla pijanych kierowców. Potrzebna jest zmiana mentalności, aby nie było przyzwolenia dla pijanych siadających za kierownicą - mówił w piątek premier Donald Tusk. Według niego, propozycje rządowe powinien być skuteczne i rozsądne.
- Nie zwalczymy plagi pijanych kierowców, którzy tak często doprowadzają do tragedii na naszych drogach, jeśli dalej będziemy mieli do czynienia z powszechną tolerancją dla picia, szczególnie picia kierowców - mówił szef rządu.
(źródło:TVN24/x-news)
Inicjatywa rządu ma związek z tragedią w Kamieniu Pomorskim, gdzie 1 stycznia kierowane przez 26-latka bmw wypadło z drogi i wjechało w grupę ludzi. Zginęło sześć osób. 8-letni chłopiec i 10-letnia dziewczynka trafili do szpitala. Szczecińska prokuratura przedstawiła sprawcy tragedii zarzut spowodowania w stanie nietrzeźwym katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 15 lat więzienia. Mężczyzna przyznał się do winy. Został aresztowany na trzy miesiące.
W sobotę wieczorem w Bytomiu pijany kierowca stracił panowanie nad toyotą, która uderzył w grupę pieszych. Dwie osoby zostały lekko ranne.
(źródło: TVN24/x-news)
W poniedziałek policja w Malborku poinformowała, że wyrzuci ze służby funkcjonariusza, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu i nie zatrzymał się do kontroli drogówki.
Prawnicy uważają, że walka z plagą pijanych kierowców nie powinna ograniczać się do zaostrzenia prawa. - Niestety politycy zbyt często mają tendencje do reagowania pod wpływem emocji na jednostkowe zdarzenia. Większość propozycji, które w ostatnich dniach usłyszeliśmy z ust polityków nie zapobiegłaby tragedii w Kamieniu Pomorskim - mówi PAP prezes Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego Bartłomiej Morzycki.
Od lat eksperci zwracają uwagę, że wśród głównych przyczyn wypadków jest fatalny stan dróg.
Prawnicy: kary za jazdę po pijanemu są wystarczające >>>
Według Banku Światowego, roczne koszty związane z tragedią na drogach wynoszą około 30 mld zł rocznie. - Do tego dochodzą bardzo duże koszty społeczne. Są to między innymi niezdolność do pracy osób, które zostały ranne w wypadkach. Jest dużym obciążeniem dla systemu ubezpieczeń społecznych, gdy w wypadkach ranne zostają głównie osoby w wieku produkcyjnym. Do tego należy doliczyć także koszty hospitalizacji oraz leczenia. Dla NFZ jest to kwota około 2 mld zł rocznie - wylicza Morzycki.
W lutym NIK przedstawi wyniki kontroli badania bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce. - Chcemy ustalić, czy w Polsce funkcjonuje spójny system bezpieczeństwa w ruchu drogowym, czy wszystkie służby współpracują ze sobą tak, że możemy mieć poczucie, że taki system jest zorganizowany w sposób bezpieczny - mówił kilka dni temu prezes Izby Krzysztof Kwiatkowski.
Z policyjnych statystyk wynika, że liczba wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców oraz liczba ofiar była w 2013 roku najniższa od 14 lat. W ubiegłym roku zatrzymano 162 tysiące nietrzeźwych kierujących. Rok wcześniej było ich 171 tys., a dwa lata temu - 183,5 tys.
PAP/asop