Gość "4 do 4", podróżniczka, zwiedziła prawie cały świat, miała też okazję odwiedzić Bhutan. Jak przyznaje, dostać się do tego kraju wcale nie jest łatwo.
- Żeby tam pojechać trzeba albo skorzystać z biura podróży w Polsce, albo z lokalnych, tamtejszych biur - mówi Joanna Gorczyca Pasrija. - Tam nie wolno podróżować samemu i backpackersko, musi nam towarzyszyć lokalny przewodnik - wyjaśnia.
Wjazd do Bhutanu możliwy jest, po wykupieniu wizy. Żeby ją otrzymać trzeba wpłacić na konto tego azjatyckiego państewka 250 dolarów za każdy dzień pobytu. W tej cenie jest zagwarantowany transport, przewodnik, zwiedzanie i wyżywienie, choć nie zmienia to faktu, że koszt jest bardzo wysoki. Joanna Gorczyca Pasrija ocenia, że cena wizy to również zapora, żeby turyści nie zadeptali tej krainy szczęśliwości.
Bhutan. źr. Wikipedia/CC/Christopher Michael
W Bhutanie samochody są rzadkością, bo i dróg nie ma zbyt wielu. Większość z 700 tysięcy mieszkańców mieszka na wsi, prowadzą rolniczy tryb życia, zgodny z rytmem dni i nocy, a także porami roku.
Trochę inaczej jest w miastach, do których wdziera się nowoczesność. - Bhutan traci magię, tak jak każde miejsce, na które "nakładamy cywilizację", ponieważ staje się bardzo podobne do wszystkich innych miejsc na świecie - mówi Bartek Bernabiuk, pilot wycieczek i podróżnik.
Joanna Gorczyca Pasrija przekonuje jednak, że wciąż do Bhutanu warto jeździć, choćby dlatego, by zobaczyć tamtejsze zawody łucznicze, obejrzeć przepiękne, choć specyficzne, rysunki zdobiące każdy dom i przynoszące szczęście, a także skosztować dań kuchni bhutańskiej, opartej na ziemniakach i papryczkach chilli.
Odwiedź z Czwórką najpiękniejsze miejsca na świecie >>>
(pj/ei)