Jesteśmy jednymi z największych dusigroszy, jakich znają zagraniczni hotelarze, barmani czy taksówkarze, donosi "Metro" w oparciu o światowy ranking najbardziej lubianych turystów, przeprowadzony przez branżę hotelarską.
Polacy znaleźli się na 14 pozycji wśród 20 zbadanych nacji. Miejsce dzielimy z Włochami i Grekami. Za najsympatyczniejszych hotelarze uznają Japończyków, a po nich Niemców, Brytyjczyków i Kanadyjczyków. Czyli narody bogate. Bo w rankingu brano pod uwagę m.in. hojność w dawaniu napiwków, a w tej kategorii jesteśmy wyjątkowymi skąpcami. Możemy się pocieszyć, że jeszcze większymi skąpcami są Francuzi (miejsce 19) i Rosjanie (18).
W kategorii "kontakty z tubylcami" jesteśmy klasyfikowani jako "grzeczni", Francuzi są "opryskliwi", Amerykanie i Kanadyjczycy "patrzą z góry", a Niemcy "humorzaści" i "nieprzystępni".
A za co nas chwalą? - Otóż za porządek, jaki pozostawiamy po sobie w pokojach i restauracjach.
kh