Co zrobią Amerykanie w Syrii? - Barack Obama prosi Kongres o zgodę na atak, bo potrzebuje większego oparcia – uważa Janusz Reiter. Dodaje, że z wyjątkiem Francji i pewnej części krajów arabskich, Turcji, nikt Obamy nie popiera. Nie wierzy w to, że Obama szuka alibi, aby nie zaatakować. – Bo po politycznej przegranej w Kongresie, nikt w świecie nie będzie traktował prezydenta poważnie. Myślę, że jest przekonany, iż Kongres mu udzieli poparcia. Nawet jeśli w Kongresie są ludzie, którzy chętnie by mu podstawili nogę, to nie przy okazji głosowania w sprawie bezpieczeństwa narodowego USA – ocenia gość Trójki.
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny >>>
Według Reitera Obama nie może mieć pewności, jak zagłosuje Kongres. Stwierdził, że nie jest to parlament typu europejskiego, gdzie wystarczy się porozumieć z przywódcami frakcji. – Kongres to jest zbiór indywidualności, ludzi, którzy sami podejmują decyzję, bywają krnąbrni, idą w poprzek podziałów partyjnych – powiedział gość Trójki. Zdaniem Reitera, Obama sprawę na pewno dobrze skalkulował, jakie uzyska poparcie.
Kto ma wystąpić w obronie ładu?
Janusz Reiter nie wierzy w skuteczność ograniczonego ataku na Syrię, w tym sensie, że nie zmieni on sytuacji w Syrii. Zaznacza jednak, że trzeba wystąpić w obronie reguły, iż nie używa się broni chemicznej. – Problem polega na tym, że ONZ do tej roli się nie poczuwa. To platforma , na której należałoby o tym rozmawiać i podejmować decyzje. Ale są tam mocarstwa, które prowadzą własną egoistyczną grę i są gotowe raczej dopuszczać łamanie norm, niż robić coś przeciw swoim interesom – mówił gość Trójki.
Z powodu sprzeciwu Rosji i Chin, nie udaje się uzyskać porozumienia w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Zbigniew Brzeziński postuluje więc podniesienie sprawy na Zgromadzeniu Ogólnym. Reiter pyta jednak, czy potępienie werbalne jest właściwą reakcją na użycie broni chemicznej. – Chodzi o to, że to może być odebrane jako słabość tych sił, po których oczekuje się reakcji, zwłaszcza Ameryki. Pojawia się pytanie: Jeśli to przechodzi bezkarnie, co jeszcze może przejść bezkarnie? – pytał były ambasador Polski w USA.
W Europie sytuacja wygląda zdaniem Reitera ”bardzo marnie”. Są głosy potępienia wobec Assada oraz apele, by coś zrobić w tej sytuacji. Jednak nikt nie chce się zdobyć na wyraźną reakcję. Według gościa Trójki, Europejczycy są zmęczeni Afganistanem i Irakiem. Prezydent Francji Francois Hollande pozostał jedynym sojusznikiem Obamy.
Reiter zaznaczył, że przywódcy niemieccy są w trakcie kampanii wyborczej. Natomiast Hollande oczekuje, że wzrośnie prestiż Francji na arenie międzynarodowej. Reiterowi nie podoba się, gdy polscy politycy automatycznie twierdzą, że nie powinniśmy brać udziału w tym konflikcie, zakładają z góry, że problem świata to nie nasz problem. - Brak poczucia odpowiedzialności za sprawy, które nas bezpośrednio nie dotyczą w naszej elicie, to moim zdaniem poważny problem – oświadczył gość Trójki. Dodał, że inne kraje zachowują się podobnie, ale według niego to nie jest dobry standard. Dodał, że świat zewnętrzny nie zostawi nas w spokoju. – Jeśli my do niego nie przyjdziemy, on przyjdzie do nas – ocenił gość Trójki.
Podkreślił, że Polska musi mieć zdefiniowane swoje interesy w takich sprawach, nawet jeśli nie dotyka on bezpośrednio naszych spraw.
Trudniej będzie skupić uwagę Europy na Ukrainie
Nawet gdyby nic się nie działo w Syrii, i tak uwaga Europy nie byłaby skupiona na Ukrainie – uważa dyplomata Janusz Reiter. Jednak teraz będzie jeszcze gorzej.
Eksperci zwracają uwagę, że skupienie uwagi na Syrii jest bardzo na rękę Rosji, bo ta ma do załatwienia swoje interesy w obszarze Ukrainy. Próbuje na różne sposoby zniechęcić Kijów do umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Gość Trójki, były ambasador Janusz Reiter wyraził opinię, że nawet gdyby nic się nie działo w Syrii, i tak uwaga Europy nie byłaby skupiona na Ukrainie. Według nie ma zbyt wielu takich osób i krajów, które zwracają uwagę na interesy Europy na Ukrainie. - Ale teraz mobilizowanie uwagi Europy na Ukrainie jest teraz jeszcze trudniejsze – mówił Reiter.
Gościem Trójki był Janusz Reiter, przewodniczący Rady Fundacji Centrum Stosunków Międzynarodowych, były ambasador Polski w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych
agkm