- Tak naprawdę dla turystów dostępna jest 1/4 część kraju, ale są też miejsca, w których od kilkudziesięciu lat nie było białego człowieka. I na razie nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić, bo porządku pilnują tam wojskowe patrole i nie ma sensu bawić się w MacGyvera - ostrzega gość "4 do 4" . - I tak jest na każdym kroku, bo Birma z jednej strony zachwyca, z drugiej potrafi przerazić.
Decydując się na luksusową opcję zwiedzania musimy mieć na uwadze, że nasze pieniądze będą wspierać huntę wojskową. Znając tragiczną historię Birmy człowiek powinien zwiedzać ją... etycznie. - Lokalną ludność możemy wspierać kupując u nich pamiątki albo nocując w rodzinnych hotelikach. I należy pamiętać, że nasilenie ruchu turystycznego nie zawsze oznacza podniesienie jakości usług. Czasami dotyczy to wyłącznie cen - wyjaśnia Anna Olej-Kobus.
Odwiedź z nami najpiękniejsze miejsca na świecie >>>
Nie zmienia to jednak faktu, co wyraźnie podkreśla rozmówczyni Krzyśka Grzybowskiego, że mieszkańcy Birmy są niezwykle gościnni i ciągle uśmiechnięci. - Nie ma tutaj, wszechobecnej w innych krajach, napastliwości. Birmańczycy mają niezwykle łagodne usposobienie i to oni są największym skarbem tego kraju .
Kobiety z plemienia Padaung/
Wikimedia.commons/fot.Thomas Schoch
A największą atrakcją turystyczną Birmy są kobiety "smoczyce", "żyrafy" albo "długie szyje". Swoją popularną nazwę zawdzięczają specjalnym obręczom, które noszą wokół szyi. Obręcze zakłada się już kilkuletnim dziewczynkom, aby przyzwyczaić je do noszenia tej "ozdoby". Dorosłe kobiety są w stanie udźwignąć biżuterię ważącą nawet ponad pięć kilogramów. Jednak to nie tylko malowniczy rekwizyt, ale też kulturowa pułapka.
- Istnieją trzy mity, dotyczące pochodzenia tej tradycji. Pierwszy mówi o tym, że kiedyś na tym terenie mieszkały tygrysy ludojady, które rzucały się kobietom do szyi, obręcze więc miały je chronić. Druga historia mówi o tym, że były to ludy koczownicze, nie miały możliwości przenoszenia wszystkich dóbr ze sobą, więc złoto i srebro i miedź przetapiano na tego typu ozdoby. Trzecia legenda zaś mówi o tym, że obręcze miały odstraszać potencjalnych mężczyzn z innych plemion - wyjaśnia podróżniczka i autorka przewodników, Felicja Bielska. - Dziś, dzięki obręczom, kobiety z plemienia Karen są turystyczną atrakcją i to jest ich źródło dochodu. Z drugiej zaś strony są tacy, którzy uważają to za niewolnictwo, a wizytę w skansenie porównują do wycieczki do zoo. Co nie do końca, moim zdaniem, jest prawdą.
kul