- "Prymityw" był zaskoczeniem - tak o albumie mówi dziś dziennikarz Trójki Piotr Metz. Był to pierwszy krążek nagrany po odejściu z grupy gitarzysty Jana Benedka, autora takich wcześniejszych hitów zespołu, jak "Warszawa" czy "Dzikość serca". Grupa pomimo utraty głównego kompozytora nie zatraciła umiejętności pisania melodyjnych przebojów. Tuż przed wydaniem "Prymitywu" potwierdził to podbijający listy przebojów, utrzymany w tonacji reggae singiel "I Love You". Wtedy muzycy uwierzyli, że mogą dalej odnosić sukcesy i zabrali się za tworzenie nowego albumu.
Pierwszy zespół Muńka nosił roboczą nazwę Prymityw, ale ta nie przyjęła się wśród członków grupy. Staszczyk przypomniał sobie o niej kilka lat później.
– Słowo Prymityw kojarzy mi się bardzo szeroko i pomyślałem, że ta płyta musi się tak nazywać. Chłopakom nagrałem kasetę, którą nazwałem "Punk’n’roll" – śmieje się Muniek Staszczyk i dodaje: - Były tam moje inspiracje na tamten czas, czyli dużo muzyki czadowej, typu Ramones czy Iggy Pop, a także folku.
Na próby, które odbywały się w Rivierze, każdy miał przynosić to, co miał. Muzycy mówili "mam taką prymitywną piosenkę" i prezentowali ją reszcie. Materiał na nową płytę powstał bardzo szybko. T.Love powrócił do bardziej punkowych, surowych czasów, piosenek o prostych akordach.
- To siedziało gdzieś we mnie, że trzeba nagrać taką płytę "one, two, three, po prostu jedziemy!". Moja filozofia muzyki wynika z tego stwierdzenia, które wyszło z szorstkiego bluesa: "less means more", czyli "mniej znaczy więcej". Można powiedzieć, że "Prymityw" to moja filozofia myślenia o muzyce. Raz, dwa, trzy, koniec! Prosta piłka. Albo się przewrócisz, albo olejszesz to i dalej, następny - deklaruje Muniek.
Zespół w tym czasie był w rewelacyjnej formie, co udowodnił całym albumem, który wyszedł w 1994 roku. Dziś pamiętany jest z takich kompozycji, jak: "Potrzebuję wczoraj", "Bóg" czy "To nie jest miłość".
Jak powstawały największe hity oraz dlaczego nieznajoma dziewczyna dostała od Muńka zaproszenie na imprezę Aerosmith, dowiecie się słuchając materiału dźwiękowego.