W całej Polsce przybywa tzw. grup rekonstrukcji historycznej. Ich członkowie spotykają się na zlotach, walczą podczas bezkrwawych bitew, starają się odtwarzać codzienność przodków, odziani w stroje oryginalne, bądź jak najbardziej zbliżone do tych sprzed lat.
- Wszystko zaczyna się od jakiegoś impulsu, który powoduje, że ludzie się skrzykują, spotykają w weekendy - opowiada Artur Gaca z Towarzystwa Miłośników Historii Wojskowości "Kalina Krasnaja". - Grupa ewoluuje, jej działalność się rozwija, aż powstają poważne struktury organizacyjne, które mają większe możliwości działania.
Zdaniem Wojciecha Jarzyny z Polskiego Stowarzyszenia Walk Rycerskich w Polsce coraz więcej grup zajmuje się okresem średniowiecza. - Większość z nich działa formalnie jako stowarzyszenia - mówi gość "4 do 4". - Polski rynek jest pod tym względem bardzo dobrze rozwinięty.
Według ekspertów, by właściwie odtworzyć dany okres historyczny, należy zacząć od… wiernego skopiowania konkretnej postaci. - Ostatecznie można odgrywać autentyczne sceny, bo ludzie, biorący w nich udział wiedzą, jak się zachować - wymienia Gaca. - Podczas rekonstrukcji wszystko powinno naśladować historię. Każdy element musi być dopracowany.
Artur Gaca i Wojciech Jarzyna w Czwórce/fot. Wojciech Kusiński
Według ekspertów takie odtwarzanie to nie tylko zabawa. To także budowanie świadomości historycznej widzów pokazów. - Nad naszą historią wylano wiele łez, więc rekonstrukcje to opowieści o bardzo poważnych rzeczach. Dla osób biorących w nich udział to nie może być wyłącznie zabawa - mówi Gaca.
Imprez z udziałem grup rekonstrukcyjnych jest jednak coraz więcej. Niestety ich pokazy czasem tracą na merytorycznej wartości. - Grupy "topowe" nie mogą być obecne na wszystkich imprezach historycznych, dlatego coraz częściej wynajmuje się osoby początkujące, bądź przebiera się statystów - tłumaczy Wojciech Jarzyna.
(kd)