On jest Polakiem, ona Żydówką. Poznają się, zakochują i wspólnie uciekają z obozu koncentracyjnego, ale rozdzielają ich dalsze koleje II wojny światowej. Młodzi żyją w przekonaniu, że drugiej połówce nie udało się ocaleć. Niespodziewanie po 30 latach Hannah widzi w telewizji twarz Tomasza. Do spotkania kochanków dochodzi w Polsce... Taka jest fabuła niemieckiej produkcji "Zagubiony czas" w reżyserii Anne Justice i z Mateuszem Damięckim w głównej roli męskiej.
- Fabuła została skompilowana z wielu historii obozowych i wojennych. Ale największą wartością filmu jest to, że został zrealizowany prawie w stu procentach przez Niemców - mówi gość "Kontrkultury". - Do swojej roli schudłem 16 kilogramów, między innymi dlatego, że przez miesiąc jadłem tylko marchewkę.
Film odnosi sukcesy na całym świecie, zbiera laury na międzynarodowych festiwalach, dostaje też świetne recenzje. Wszedł do kin w Nowej Zelandii i Korei Południowej, w Japonii w 2012 roku był na piątym miejscu box office'u, a w Polsce jak dotąd pokazywany był tylko raz: - To prawda, "Zagubiony czas" otworzył w ubiegłym roku Warszawski Festiwal Żydowski i zdobył tam nawet nagrodę za najlepsze zdjęcia. Pokaz cieszył się ogromną popularnością do tego stopnia, że musieliśmy zorganizować większą salę - wspomina rozmówca Bogusi Marszalik i Pawła Siwka. - No cóż, w naszym kraju ślad po nim zaginął, na szczęście w innych częściach świata radzi sobie nieźle.
Podobnie z resztą jak aktor, który znany jest ze swojej pasji do podróżowania. Jak dotąd jednym z największych wyzwań była wyprawa na Syberię, podczas której jej uczestnicy pokonali 25 tysięcy kilometrów w 63 dni: - Moje kolejne wielkie marzenie, czyli podróż żukami dookoła świata, będzie musiało jeszcze chwilę poczekać - wyznaje Mateusz Damięcki. - W tym roku niestety już się to nie uda, być może zrealizuje je w 2014. Ale jestem spokojny - żuki są cierpliwe i poczekają.
kul