Co warto pozostawić po sobie potomnym?

Wszystko przemija: pory roku, młodość, życie... Warto więc czasem zatrzymać się na chwilę i zastanowić, co pozostanie światu, gdy nas już na nim nie będzie.

– Trójkę dzieci i ukryte 5 mln zł – informuje zwięźle słuchaczka Marta. – Niespotykane, niekonwencjonalne auta – mówi słuchacz Grzegorz, pasjonat starych, stuningowanych samochodów.  – Wiele pięknie wykończonych domów i zadowolonych ludzi, którzy będą tam mieszkać – opowiada słuchacz Robert i opowiada, że kiedyś po 10 latach wrócił do instalacji, którą wcześniej sam zakładał. – Byłem wtedy dumny, że wracam po wielu latach, a to wciąż funkcjonuje.

Inni pozostawią pieniądze, pamiątki rodzinne, szczytne idee, a zdecydowana większość… raty do spłacania.

Jednym z wizjonerów i ludzi z fantazją, którzy chcieli pozostawić światu coś naprawdę wielkiego był Korczak Ziółkowski, amerykański rzeźbiarz polskiego pochodzenia, który wymarzył sobie, że potomnym pozostawi największy pomnik na świecie. Wykuty w skale "Crazy Horse", wizerunek jednego z wodzów plemienia Dakotów, będzie miał 200 m długości i 172 m wysokości. Stoi w USA i oczywiście nie został dokończony za życia pomysłodawcy. Prace trwają od 1948 roku i mają zostać ukończone za... 50 lat. Teraz dzieło kontynuują  dzieci rzeźbiarza.

Gdy Korczak Ziółkowski rozpoczynał dzieło swego życia, wielu "pukało się w głowy". Nie on jeden był jednak niezrozumiany i niedoceniany przez sobie współczesnych.

- Weźmy chociaż aeropile i Herona z Aleksandrii. To był prototyp turbiny parowej - opowiada Piotr Zarzycki z Muzeum Techniki. – Tylko, ze w momencie gdy ją wynaleziono, nie było na nią zapotrzebowania.

Niedocenianym geniuszem był także Leonardo da Vinci. – Ludzie byli przekonani, że jego spadochron nie poleci, nie ma otworu stabilizującego, więc skoczek się zabije – tłumaczy Zarzycki.  

Więcej o tym, co warto po sobie pozostawić światu - słuchaj w rozmowie z audycji "W cztery oczy".

(kd)