Bunkier chciało wydobyć Muzeum Wojska Polskiego. - Podczas analiz i uzgodnień z potencjalnymi wykonawcami, którzy mogliby podjąć się zadania wydobycia i przeniesienia schronu okazało się, że operacja ta wiązałaby się z ogromnymi niedogodnościami dla warszawiaków - mówi Michał Powałka, rzecznik spółki Tramwaje Warszawskie.
Powałka szacuje, że aby wydobyć bunkier potrzebne byłyby dwa dźwigi o udźwigu 250 i 160 ton, a prace na tydzień zablokowałyby ruch tramwajowy między dzielnicami Mokotów i Śródmieście. Kiedy zakończy się remont torowiska na pl. Zbawiciela, bunkier zostanie przysypany żwirem i piaskiem.
Michał Powałka nie przesądza jednak, że obiekt zostanie w ziemi na zawsze. - Zostanie zabezpieczony i przygotowany tak, by było możliwe jego wydobycie w przyszłości - zapowiada.
Odnaleziony podczas remontu torowiska tramwajowego bunkier to, zdaniem specjalistów, tzw. tobruk, czyli prosta, żelbetowa konstrukcja, z której korzystali niemieccy strzelcy.
- Tobruki były przez Niemców masowo produkowane według jednakowego schematu jako tani obiekt fortyfikacyjny, który wkopywano w ziemię. Od ok. 1943 roku było to jedno z najbardziej popularnych umocnień polowych. Niemcy wykorzystywali tobruki masowo od frontu włoskiego po front wschodni - wyjaśnia historyk i archeolog Michał Mackiewicz z Muzeum Wojska Polskiego.
Zdaniem historyków tobruk pochodzi z okresu po powstaniu warszawskim, kiedy Niemcy próbowali zamienić miasto w twierdzę. Kilka podobnych obiektów zachowało się na Woli i na Żoliborzu.
PAP, wit