Większość z nas zna sytuacje, gdy o spłacie zadłużenia przypominamy sobie kilka dni po terminie, kiedy to otrzymujemy list z upomnieniem. On jednak zamiast zmobilizować do szybkiego wykonania przelewu, onieśmiela i wzbudza lęk. - Firmy nie są przygotowane do nowej sytuacji cywilizacyjnej. Produktów na rynku jest tak dużo, że nie umiemy ich odróżnić. Firmy natomiast zamiast ułatwić nam zapłatę po terminie, z jakiegoś powodów lubią się podszywać pod urzędy i używać jezyka, który wprowadza w zakłopotanie. Działają tym samym na niekorzyść własnego wizerunku - opowiadał w Czwórce dr Tomasz Pikut.
Pracownia Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego przygotowała właśnie raport "Przyjazne upomnienia", z którego wynika, że największym problemem tego typu pism jest ich kompozycja oraz zbyt długie zdania - Analizowaliśmy upomnienie, gdzie jedno zdanie zawierało 72 słowa. Co pokazuje, że firmy przede wszystkim powinny zacząć szukać swojego języka, a upomnienia powinny przypominać teksty marketingowe: krótka notka na jeden akapit w zestawieniu z tabelą lub inkografiką - zauważył dr Tomasz Pikot.
Czy zadłużamy się, bo chcemy? Czy musimy to robić, żeby pozwolić sobie np. na wakacyjny wyjazd?
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki
Prowadzi: Piotr Firan
Przygotowała: Anna Hardej
Goście: Waldemar Rogowski (BIG), dr Tomasz Pikot (Pracownia Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego)
Data emisji: 2.08.2016
Godzina emisji: 15.05
ob/jo