Niestety, paliwa są coraz droższe, a kierowcy z utęsknieniem czekają na obniżki. Nietypowa sytuacja na rynku paliw wymaga nietuzinkowych rozwiązań. Czy zatem da się jeździć m.in. na oleju spożywczym? - Można wlać olej rzepakowy, ale wyłącznie w sezonie letnim. Chyba, że zamontujemy instalację, pozwalającą jeździć na takim oleju cały rok. Są takie firmy w Stanach Zjednoczonych - mówi Damian Śmigielski, mechanik lotniczy. - Wykorzystuje się tam przepracowany olej z fast foodowych frytkownic. Ten olej trzeba przefiltrować specjalną stacją do uzdatniania.
Jak tłumaczył ekspert, największym problemem jest jednak gęstnienie tego oleju. - W autach montowany jest układ podgrzewania, bo w okolicach zera stopni instalacja paliwowa nie jest już w stanie go dystrybuować i wtryskiwać do silnika- tłumaczył gość Czwórki. Jak się okazuje ten pomysł nie jest nowy. - W starych autach ludzie dolewali tego oleju w proporcjach pół na pół olej jadalny do napędowego i to działało. Kierowcy byli zadowoleni i na tym jeździli, a przy okazji oszczędzali - podkreślał.
Jak dodał ekspert, warto jednak pamiętać, że oleje jadalne mogą być różnej jakości, więc oszczędność może okazać się niewielka i skończyć kosztowną naprawą. - Taki olej może nie trzymać parametrów, więc choć w starych silnikach jest to bezpieczne i możemy nie zauważyć różnicy, w nowych nie ryzykowałbym używania go - podkreślał ekspert. Kolejnym problemem jest aspekt prawny tego rozwiązania. - W momencie, gdy cokolwiek wlewamy do silnika, staje się to paliwem, więc powinniśmy odprowadzić od tego akcyzę - podkreślał Damian Śmigielski.
09:02 czwórka paliwa 2022_03_16-18-18-43.mp3 Damian Śmigielski mówi o alternatywnych rozwiązaniach dla tradycyjnych paliw (TOP/Czwórka)
Dla posiadaczy silników benzynowych także są rozwiązania alternatywne. - Na przykład wlanie spirytusu. Tu jednak znowu pojawiają się problemy, bo spirytus doskonale chłonie wodę. W zbiorniku mamy układ odpowietrzenia, dostaje się tam powietrze, a w nim jest wilgoć, która może powodować korozję w układzie paliwowym - podkreślał gość Czwórki. - Takie paliwo stosowane jest w drifcie, ale po zawodach każdorazowo należy je zlewać. Nie jeździłbym więc na co dzień na czystym spirytusie, bo to rozwiązanie bardzo ryzykowne i nie do końca opłacalne - podkreślał.
Czytaj także:
Naukowcy opracowują więc receptury paliw syntetycznych, które wciąż są jeszcze trudno dostępne. - Już w czasie II wojny światowej próbowano wynajdować nowe paliwa, do dziś jest to bardzo drogie, a stosowanie takich technologii na szeroką skalę wymagałoby kolosalnych nakładów finansowych - podkreślał.
***