Zawsze relacji z takiego procesu towarzyszyło przesłanie piętnujące jakąś grupę. Był to cały cykl procesów, którego relacjonowanie zaczynało się już na etapie aresztowana. - Niektóre tytuły z tamty czasów donosiły: "siewczy nienawiści", "współpraca z banderowcami", "karty życia zapisane krwią i błotem". Język propagandy był ważnym elementem docierania do zbiorowej wyobraźni - tłumaczył.
Każdy proces poprzedzało głośne aresztowanie i długie, niezwykle brutalne przesłuchania. Tortuty sprawiały, że oskarażeni przyznawali się do zbrodni, których nie popełniali. - Absurd tych procesów polegał na tym, że przestępstwa albo w ogóle nie były popełniane, albo przypisywano im zupełnie inną wagę. Większość upolityczniano.
W czasach stalinowskich istaniały dwa rodzaje procesów: pokazowy i tajny. Kkończyły się albo wysokimi wyrokami odsiadki, lub zakończony karą śmierci. Na śmierć skazywano m.in. rzekomych malwersantów, których władze PRL obwiniali za brak towarów w sklepach. Jak wyglądały takie procesy opowiadał gość Czwórki.
***
Tytuł audycji: Klucz Kulturowy
Prowadzi: Justyna Majchrzak
Gość: Piotr Lipiński (dziennikarz, publicysta historyczny)
Data emisji: 28.03.2020
Godzina emisji: 15.09
ac