Jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze... To powiedzenie sprawdza się od lat. Od dłuższego czasu Electronic Arts walczyło o uzyskanie praw na kolejną odsłonę najpopularniejszej serii gier piłkarskich. Tym razem sprawa skomplikowała się na tyle, że nie wiadomo czy uda się to zrealizować. Według dziennikarzy New York Times, EA prawdopodobnie będzie miało poważny problem. Organizacja FIFA nie jest bowiem skora do przedłużenia uprawnień do nazw piłkarzy i zespołów. Oto, co możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie:
"FIFA patrzy z optymizmem i podekscytowaniem na przyszłość gier oraz e-sportu związanych z piłką nożną i jest jasne, że to musi być przestrzeń dla więcej niż jednego podmiotu kontrolującego wszystkie prawa. W konsekwencji, FIFA współpracuje z różnymi przedstawicielami branży, wydawcami, inwestorami i analitykami, żeby zbudować przyszłość gier, e-sportu i interaktywnej rozrywki".
Prawdopodobnie może być to spowodowane negocjacjami z inną firmą, która zamierza wejść na rynek gier sportowych. Mowa oczywiście o "UF"L, które zamierza dołączyć do rywalizacji. Tytuł sygnuje swoją twarzą sam Cristiano Ronaldo, co już stanowi hit marketingowy. Jak dobrze wiemy "eFootball 2022" okazał się totalną porażką, więc Electronic Arts stało się automatycznie monopolistą.
Co ciekawe, fani obwiniają za aktualną sytuację samego Gianni Infantino, który jako przedstawiciel UEFA jest współodpowiedzialny za zaistniałe okoliczności.
I tutaj powracamy do początku potencjalnej odpowiedzialności działacza, czyli jak nie wiadomo o co chodzi… to resztę już każdy zna.
Zobacz także:
Warto przypomnieć, że seria "FIFA" jest nieustannie obecna na rynku od 1994 roku.
Łukasz "JeffreJ" Chmiel