Gdyby chcieć szczegółowo opisać cały proces powstawania, promocji i wydania nowego albumu Kanye Westa, to najpewniej skończyłoby się to małą powieścią. Mniej więcej rok temu Ye opublikował prawdopodobną okładkę płyty. Zaraz potem podzielił się listą utworów, by za chwilę... podać zupełnie nową listę i wyznaczyć datę premiery na 24 lipca (2020 roku). Później były liczne wypowiedzi osób ze środowiska, które miały usłyszeć całą płytę, kilka "finalnych" dat publikacji projektu, aż w lipcu tego roku Pusha T przekazał wieść o oficjalnym odsłuchu "Dondy"...
I tak, po trzech odsłuchach, na których prezentowany materiał różnił się od siebie, w końcu mamy to - "Donda" wylądowała wczoraj w serwisach streamingowych. Oczywiście, sam Ye stwierdził, że Def Jam i Universal opublikowały płytę bez jego zgody, lecz do tej pory nie zniknęła ona z sieci, a więc fani mogą wyruszyć w niemal dwugodzinną muzyczną podróż z Kanye i całą orkiestrą gości.
Skoro o gościach mowa, to wśród nich znaleźli się m.in. Jay-Z, Jay Electronica, The Weeknd, Kid Cudi czy Young Thug. Nie zabrakło też kontrowersyjnych artystów. Media bardzo krytycznie przyjęły zaproszenie na płytę DaBaby, Chrisa Browna oraz oskarżonego o liczne przestępstwa na tle seksualnym Marilyna Mansona.
Przy produkcji muzyki Westa wspomogło kilkunastu muzyków, w tym m.in. Mike Dean, Ojivolta, BoogzDaBeast, DJ Khalil, Gesaffelstein, Swizz Beats oraz współpracujący z Sokołem Shuko.
Końcowy efekt? 27 utworów, 109 minut muzyki, kilkudziesięciu gości i 1. miejsce w 56 krajach, jeśli chodzi o liczbę odsłuchów na Spotify.
AŚ