Rok 1956 to ostatni rok stalinizmu w Polsce, ze ścian poznikały portrety Józefa Stalina, a z Ustrzyk Dolnych - jedyny pomnik, jaki mu w naszym kraju postawiono. Jednak zanim do tego doszło, 28 czerwca po godzinie 6 w poznańskich zakładach imienia - wtedy Józefa Stalina, a wcześniej i później: Hipolita Cegielskiego - zawyły syreny. Tym razem nie był to sygnał do rozpoczęcia pracy, ale do strajku. Jak tłumaczył historyk prof. Rafał Habielski, przyczyny "czarnego czwartku" były przede wszystkim ekonomiczne.
- Zawyżano tam normy produkcyjne, a ograniczano drastycznie godziny nadliczbowe. Efekt był taki, że po prostu zmniejszyły się płace robotników - podkreślił prof. Rafał Habielski. - Byli to ludzie, którzy żyli na bardzo niskim poziomie, więc dodatkowe obniżenie tego poziomu musiało doprowadzić do konfrontacji i wybuchu nastrojów. Postanowiono o świcie wyjść na ulice i tak też się stało - opowiadał.
Ulice miasta wypełnił wtedy wielotysięczny tłum. - Najpierw hasła miały charakter społeczny i ekonomiczny: "Chcemy chleba i pracy". Potem jednak pojawiły się hasła polityczne, a ostatecznie przeczytać mogliśmy hasła nawołujące do obalenia komunizmu, z okrzykami w rodzaju "Sowieci z Polski" - wyliczał ekspert.
Po godz. 10 doszło do tragedii, o której informowało Radio Wolna Europa. - Strzały słychać na ulicach zbuntowanego Poznania. Trzydniowa bitwa w stolicy Wielkopolski. Władza ludowa strzela do robotników - mówił dziennikarz rozgłośni. Do stłumienia powstania użyto 350 czołgów. Wzięło w nim udział kilkanaście tysięcy żołnierzy. Bilans był tragiczny: około 60 zabitych i ok. 600 rannych, a jedną z ofiar był 13-letni Romek Strzałkowski. 28 czerwca matka wysłała go do sklepu. Do domu już nie wrócił. W Muzeum Czerwca obecnie znajduje się przestrzelona koszulka, którą chłopiec miał na sobie tamtego dnia.
Jak przekonywała dziennikarka Czwórki Justyna Majchrzak, nigdy w powojennej historii w jednym mieście nie zginęło więcej osób niż tego jednego dnia w Poznaniu. Miasto zostało "odcięte" od reszty kraju i dopiero następnego dnia pojawiły się oficjalne komunikaty dotyczące tego, co się wydarzyło. - Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę ta władza odrąbie - mówił wówczas premier Cyrankiewicz.
ZOBACZ WIĘCEJ Serwis specjalny - Czerwiec 1956 >>>
We wrześniu tego samego roku rozpoczęły się procesy osób zatrzymanych podczas demonstracji. Wydarzenia były transmitowane przez Polskie Radio. Dzięki pracy adwokatów procesy zakończyły się - wbrew przewidywaniom władzy ludowej - łagodnymi wyrokami.
03:43 _PR4_AAC 2022_05_05-15-43-24.mp3 Jak doszło do "czarnego czwartku" w Poznaniu w 1956 roku? (Czat Czwórki)
***
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki