Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 06.03.2009

Ponad podziałami i zdrowym rozsądkiem

Rząd chce, by Włodzimierz Cimoszewicz pilnował przestrzegania praw człowieka.
Posłuchaj
  • Posłuchaj komentarzy Jedynki dotyczących nominacji dla Włodzimierza Cimoszewicza!

Rząd chce, by Włodzimierz Cimoszewicz pilnował przestrzegania praw człowieka w Europie.

Premier Donald Tusk chce, by Włodzimierz Cimoszewicz został szefem Rady Europy. Polska zgłosiła kandydaturę byłego premiera, ministra spraw zagranicznych, ministra sprawiedliwości, marszałka Sejmu, niedoszłego prezydenta etc., etc. na stanowisko sekretarza generalnego RE. – Nie stać nas na marnowanie zasobów kadrowych – tłumaczył premier Tusk. Nie wiadomo jednak, czy stanowisko szefa Rady Europy będzie wystarczająco ambitne, by Cimoszewicz mógł wykorzystać w pełni swój potencjał.

Oczywiście Włodzimierz Cimoszewicz byłby, albo będzie, bardzo dobrym sekretarzem Rady Europy. Ma przecież za sobą bardzo duży wkład w walkę o przestrzeganie praw człowieka. Prawie 20 lat poświęcił na działalność w PZPR, która, jak wiadomo, ma liczne zasługi w tej dziedzinie. Już, jako 18-latek, prowadził aktywną działalność, promując walkę o prawa człowieka w Związku Młodzieży Socjalistycznej, potem Zrzeszeniu Studentów Polskich, a w końcu w PZPR. To dzięki tej formacji i za jej rządów Polska weszła do Rady Europy. Nominacja dla Cimoszewicza jest jakby spłatą długu, jaki społeczeństwo zaciągnęło u Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Cimoszewicz ma duże zasługi dla demokracji i praw uciśnionych także dlatego, że brał udział w obradach Okrągłego Stołu. To właśnie dla uczestnictwa w „święcie demokracji”, poszukiwania historycznego kompromisu polskiego narodu, budowania mostów porozumienia, wypracowania koncepcji prawdziwie wolnej i demokratycznej Polski Cimoszewicz wrócił do polityki ze swojego ukochanego Podlasia.


Zobacz komentarz Bronisława Wildsteina
z "Rzeczpospolitej" (źr. youtube.pl)

Były premier etc., etc. ma pełne prawo poczuć się niedoceniony przez Donalda Tuska. Cimoszewicz, jako wieloletni urzędnik państwowy najwyższego szczebla zajmował się dużo ważniejszymi rzeczami niż sprawdzanie, czy państwa nie łamią praw człowieka, nie dyskryminują swoich mniejszości, dostatecznie chronią prawa migrantów, prowadzą politykę społeczną, gospodarczą, edukacyjną, czy zdrowotną zgodnie z wytycznymi Rady Europy. To Cimoszewicz finalizował negocjacje i wejście Polski do Unii Europejskiej, to jego podpis obok podpisu innego zasłużonego polityka - Leszka Millera – widnieje na Traktacie o Przystąpieniu Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej, to on spotykał się z przywódcami największych potęg i prowadził negocjacje broniąc polskich interesów, był aktywnym uczestnikiem konsultacji dotyczących Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej.

Na tle dokonań obecnego niezależnego senatora propozycja objęcia stanowiska w Radzie Europy wygląda blado. Doświadczenie Cimoszewicza można było wykorzystać dużo lepiej dla Polski. Do Rady Europy rząd PO-PSL mógł natomiast nominować innego, równie zasłużonego polityka, ot choćby Mariana Filara, albo Jana Widackiego.

- Będziemy szukali ludzi, którzy w naszej ocenie mają kwalifikacje, nie muszą nas kochać w sensie politycznym, ale powinni prezentować wysokie kwalifikacje i tam, gdzie są wybory, mieć szansę na wygraną – tłumaczył Donald Tusk mówiąc o decyzji ws. Cimoszewicza. Ciekawe, jak daleko posunie się rząd w tych poszukiwaniach. Bowiem już w tej chwili zbliżył się do granicy absurdu.

Stanisław Żaryn

 

Treści publikowane w dziale Opinie wyrażają poglądy autorów i nie są stanowiskiem Polskiego Radia.