Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 30.08.2008

Bezsilna Europa

Podczas wojny w Gruzji Unia Europejska wciąż nie funkcjonuje jako geopolityczny podmiot.

Podczas wojny w Gruzji Unia Europejska wciąż nie funkcjonuje jako geopolityczny podmiot.

Kryzysowa sytuacja na Kaukazie uwidoczniła konieczność wypracowania przez UE mechanizmów umożliwiających skuteczne działanie na arenie międzynarodowej. W ostatnich dniach Europa nie mówiła jednym głosem. W 1999 roku w trakcie kryzysu w Kosowie Europa także nie prowadziła wspólnej polityki. Wówczas debatowano o głębszej integracji i stworzeniu instytucji UE, mogących prowadzić wspólną politykę. W ciągu dziesięciu lat Europa nie nauczyła się wiele. W obliczu konfliktu w Gruzji, dotyczącego unijnych interesów, UE wciąż nie funkcjonuje jako geopolityczny podmiot.

Wobec konfliktu w Gruzji prezydent Nicolas Sarkozy przyjął bardzo rozsądne stanowisko i dobrze rozegrał „wyprawę moskiewską”. Przedstawił sensowny plan rozejmu. Niestety nie mówił w imieniu całej UE. Z tego powodu jego głos był o wiele słabszy. Włoski rząd Silvio Berlusconiego, znanego z przyjaźni z Władimirem Putinem, zajął zdecydowanie prorosyjskie stanowisko, bez konsultacji z europejskimi partnerami. Przywódcy Litwy, Łotwy, Estonii i Polski, stanęli po stronie Gruzji, nie konsultując tej decyzji z Paryżem, Berlinem i Brukselą. Choć premier Włoch i przywódcy państw Europy Środkowowschodniej znaleźli się po przeciwnych stronach barykady, efekt ich działań w obliczu konfliktu w Gruzji był dla UE taki sam. Znacznie osłabła zdolność Europy do mediacji między stronami konfliktu. Wystąpienia europejskich polityków, zarówno po stronie Rosji, jak i Gruzji pokazały, iż kolejny raz w kluczowej sprawie UE nie mówiła jednym głosem.

UE potrzebuje głębszej integracji, zwłaszcza w dziedzinie wspólnej polityki zagranicznej. Środowiska polityczne, również w Polsce, obawiają się jej, zaś kraje UE nie są gotowe do zintegrowania polityki zagranicznej. Poszczególne państwa ciągle mają swoje interesy. Nie określono jeszcze „europejskiego politycznego interesu”. Jak obrazują stosunki UE z jej najważniejszymi partnerami, istnieją natomiast strategiczne interesy wspólne dla całej Unii. Państwa UE, nawet te najsilniejsze, nie są mocarstwami od ponad pół wieku. Nie mogą samodzielnie prowadzić globalnej polityki, dlatego działać powinny wspólnie.

Wbrew tezom o „końcu historii” prowadzenie polityki jest dziś koniecznością. Światowa gospodarka weszła w fazę brutalnej konkurencji o surowce. Problemami politycznymi stają się procesy erozji środowiska i globalne migracje, powodowane nierównościami ekonomicznymi. Te zjawiska można rozwiązać jedynie na ponadnarodowym poziomie. Jeśli Europa nie zintegruje się (nie tylko na płaszczyźnie ekonomicznej) i nie będzie podmiotem w geopolitycznej grze, kraje członkowskie UE staną się pionkami przestawianymi na globalnej szachownicy przez Stany Zjednoczone, Rosję, a wkrótce Chiny oraz Indie.

Tworzenie wspólnej polityki zagranicznej UE nie jest łatwe. Kraje Europy Zachodniej (Francja i Niemcy) będą musiały w niej uwzględnić obawy krajów Europy Środkowowschodniej dotyczące Rosji. Z drugiej strony te obawy (zrozumiałe z przyczyn historycznych) nie będą mogły być głównym czynnikiem kształtującym wschodnią politykę UE. Stosunki UE ze wschodnimi sąsiadami i państwami basenu Morza Śródziemnego oraz zakres ewentualnego rozszerzenia UE, będą wzbudzać kontrowersje. Bez wspólnej polityki zagranicznej UE skazana będzie na grę w „globalnej drugiej lidze”.

Europa potrzebuje instrumentów pozwalających rozwiązywać konflikty w obszarze bałkańskim, na Kaukazie i Bliskim Wschodzie. Tam mogą zapadać rozstrzygnięcia przekładające się na europejskie bezpieczeństwo. Dotychczas Europa nie wypracowała takich instrumentów. Pewne możliwości działania stwarzałby Traktat Lizboński. Jednakże wobec irlandzkiego „nie”, jego wejście w życie stało się wątpliwe. Zanim rozwiązany zostanie problem „dużej konstytucji”, należy zaproponować UE „małą konstytucję”, regulującej kwestie wspólnej polityki zagranicznej i instrumentów niezbędnych do jej prowadzenia. Ważne, by Europa nie była dłużej bezsilna i zaczęła mówić jednym głosem.

Jakub Majmurek