Logo Polskiego Radia
Czwórka
Karina Duczyńska 12.08.2013

Edyta Bartosiewicz: w pewnym momencie straciłam głos

Piosenkarka powraca na scenę po wielu latach nieobecności, jak sama przyznaje "artystycznego niebytu". – To bardzo ciekawe doświadczenie, ale jednocześnie wiem, że nie obędzie się bez stresu – opowiada w Czwórce. – Na razie jest nieźle, dobrze się trzymam, zachowuję psychiczny balans.
Edyta Bartosiewicz w Muzycznym Studiu Polskiego Radia im. Agnieszki OsieckiejEdyta Bartosiewicz w Muzycznym Studiu Polskiego Radia im. Agnieszki OsieckiejPrzemysław Goławski/Polskie Radio
Posłuchaj
  • Edyta Bartosiewicz o latach nieobecności, przyczynach i skutkach, singlu "Rozbitkowie", nowej-starej płycie i planach na przyszłość (Ex Magazine/Czwórka)
Czytaj także

Legenda, ikona, świetna artystka, której ludzie wciąż chcą słuchać - choć media piszą o niej w samych superlatywach - Edyta Bartosiewicz pozostaje skromna. – To bardzo miłe słyszeć o sobie takie rzeczy, ale ciężko samemu mówić w ten sposób – przyznała w Czwórce.

Wielki come back już nastąpił. Tu i teraz, gdyż właśnie światło dzienne ujrzał singiel artystki pt. "Rozbitkowie", a niebawem usłyszymy całą płytę. – W powrocie bardzo pomaga mi mój dotychczasowy dorobek, to kapitał, z którego mogę czerpać – mówi Bartosiewicz. – Jednak wciąż mam wrażenie, że ja buduję coś zupełnie nowego. Choć pewnie będę musiała się rozliczyć z przeszłością.

Zwłaszcza, że płyta, która ma się ukazać, została nagrana niemal w całości w 2002 roku. Jeden utwór powstał w 2007 roku. – Chcę się tym materiałem podzielić, zrzucić to z siebie – mówi Bartosiewicz. – I nie ukrywam, że od tamtego czasu poszłam już do przodu.

Jej złotym czasem były lata 90. – Dużo koncertowałam, zbierałam nagrody i w pewnym momencie przeżyłam załamanie – wspomina Bartosiewicz. – Ale to nie nastąpiło nagle, działo się powoli. Ja tego po prostu nie zauważyłam, a ten stan musiał trwać latami.

W którymś momencie – dosłownie – po prostu straciła głos. Dziś przyznaje, że było to spowodowane m.in. stresem. – To było psychosomatyczne – mówi wokalistka. – Byłam nerwowym dzieckiem, nie umiałam sobie dawać rady z napięciami i przez bardzo długi czas w wyrzucaniu z siebie "toksyn" pomagał mi sport i granie na gitarze, śpiewanie.

Ale życie w trasie nie sprzyja temu, by się regenerować.– Święta nigdy nie byłam i myślę, że to wszystko skutkowało tym, że w którymś momencie po prostu nie mogłam zaśpiewać. Weszliśmy do studia, podkłady były nagrane, teksty przygotowane, a ja nie mogłam zaśpiewać…

Artystka przyznała w Czwórce, że ostatnie kilkanaście lat to była "bardzo długa droga". – Nie było łatwo. Mogłam obrać inny kierunek, jeszcze mniej przyjemny – mówi w audycji "Ex Magazine". – Dziś mam wrażenie, że stoję już twardo na nogach i jestem gotowa na to, by ta płyta się ukazała.

Czy jest silniejsza niż była 10 lat temu? Na to pytanie Bartosiewicz wciąż nie potrafi odpowiedzieć jednoznacznie. – Ciężko mi zmienić cały system nerwowy, całą siebie – zastanawia się w Czwórce. – Ale staram się dbać o siebie, troszczyć się. Nie szafować energią.

(kd)