Radzimir Dębski, syn znanego kompozytora Krzesimira Dębskiego i piosenkarki Anny Jurksztowicz, poszedł w ślady rodziców i zawodowo zajął się muzyką. Jego remix znalazł się na płycie Beyonce.
- Współpraca z Beyonce to zdecydowanie najfajniejsza rzecz, która mi się przydarzyła w życiu - mówi gość Uli Kaczyńskiej. - Staram się skupić na tym, żeby to wydarzenie ciągle doceniać, nigdy nie tracić tego zaskoczenia, którym to wszystko było. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę oczekiwać, że takie sytuacje będą się częściej zdarzały - dodaje.
Ze względu na swoje imię i nazwisko, trudne do wymówienia i zapamiętania przez obcokrajowców, Radzimir Dębski przyjął pseudonim artystyczny "Jimek". Swoją muzykę najprościej charakteryzuje słowami: wolność, przeciąg, sportowa złość i hulanie.
- Wolność jest w tym najfajniejsza - mówi gość Czwórki. - Ona otwiera artystę z szufladek, w które wszyscy chcą go włożyć, by go zapamiętać. Ja szukam fajnego sposobu, żeby się z tych szufladek wyrwać - wyjaśnia.
Od wygranego konkursu na remix dla Beyonce minęło już trochę czasu, a Jimek wciąż nie wydał własnej płyty. Artysta przyznaje, że miał kilka propozycji, ale nie zdecydował się na ich przyjęcie.
- Wydać cokolwiek, co się szybko sprzeda, bo "poleci" jeszcze na fali poprzednich wydarzeń to nie jest problem - zauważa. - Ta płyta kiedyś się ukaże, ale bez kompromisów. Nie muszę się zgadzać na cyrografy z wydawcą.
Artysta ma nadzieję, że Ci, którzy czekają na jego płytę, kiedyś, po jej wysłuchaniu zrozumieją, dlaczego musiało to tyle trwać. Radzimir Dębski dużo pracuje, nawet, gdy nie ma zawodowych zleceń, to sam je sobie wymyśla.
(pj)