Tycho Brahe pochodził z Danii i żył na przełomie XVI i XVII wieku. Na polu rozwoju astronomii zasługi miał nie mniejsze niż Galileusz. Pochowano go w Czechach w kościele tyńskim w Pradze, tuż przy rynku Starego Miasta. Według podręczników, przyczyną jego śmierci były kamienie nerkowe. Jednak zdaniem niektórych badaczy mógł zostać otruty na zlecenie duńskiego króla Chrystiana IV, swego dawnego pracodawcy.
- Ekshumacja rozpocznie się w poniedziałek 15 listopada. Szczątki zostaną wyjęte i jeszcze tego samego dnia trafią do laboratorium na badania - poinformował czeski archeolog z Narodowego Instytutu Zabytków, Zdeniek Dragoun.
Badania szczątków astronoma potrwają najprawdopodobniej kilka dni. Wezmą w nich udział naukowcy z Czech i Danii. Później trumna wróci na swoje miejsce w krypcie.
Tycho Brahe, duński alchemik i astronom, zasłynął ze swych dokładnych obserwacji i skatalogowania wielu ciał niebieskich. Najpierw pracował na dworze króla duńskiego Chrystiana IV. Kiedy wdał się w spór ze swym władcą, wyjechał i od 1599 roku służył cesarzowi Rudolfowi II. W Pradze jego bliskim współpracownikiem był Johannes Kepler, niemiecki matematyk i astronom, twórca praw ruchu planet.
Kryptę, gdzie leży Brahe, po raz pierwszy otwierano w 1901 roku. Wtedy sporządzono dokładną dokumentację, a szczątki Duńczyka złożono w specjalnej trumnie.
Nie wyklucza się, że przyczyną zgonu Brahego było zatrucie rtęcią. W 1901 roku w grobie astronoma wykryto bardzo duże stężenie tego związku. Rozważa się dwie teorie: jedna mówi, że na zlecenie Chrystiana IV otruł go daleki krewny, inna sugeruje, że rtęć pochodziła z prowadzonych przez Tychona eksperymentów alchemicznych.
Opowiadana w Czechach legenda głosi natomiast, że Brahemu pękł pęcherz moczowy, ponieważ ze względu na etykietę dworską astronom nie mógł opuścić stołu, przy którym siedział cesarz.
(ew)