Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 22.03.2010

Brama do dobrobytu otworzy się w lipcu?

Lawinowo rośnie zainteresowanie polskich górników pracą w australijskich kopalniach.

Już latem dla polskich górników mogą otworzyć się szanse na luksusowe życie w rajskim krajobrazie. Australijski rząd przewiduje, że od 1 lipca zaczną obowiązywać przepisy umożliwiające zatrudnianie polskich górników w tamtejszych kopalniach. W kwietniu rząd ma przedstawić szczegóły noweli przepisów imigracyjnych. „Australia pracuje nad furtką, z której skorzystają polscy górnicy. Przede wszystkim chodzi o zniesienie warunku zdania egzaminu językowego dla pracowników fizycznych. Dziś jest to jedna z głównych przeszkód, która uniemożliwia górnikom masową emigrację na antypody. Natomiast wykwalifikowani inżynierowie nadal będą musieli legitymować się językowym certyfikatem IELTS, ponieważ na ich stanowiskach znajomość angielskiego będzie niezbędna - mówi Paweł Iwanowski, ekspert od australijskiego rynku pracy z firmy Perfect, która od 18 lat pośredniczy w wyjazdach zarobkowych i edukacyjnych na antypody.

Jak pisze „Dziennik Zachodni”, chętnych na pracę w kopalniach na wyspie nie brakuje. Do ambasady i agencji pośrednictwa pracy zgłasza się coraz więcej chętnych do fedrowania w Australii.

Wrocławskie biuro Perfect zostało zasypane gradem maili i telefonów. Górnicy dzwonili w imieniu całych grup gotowych do egzotycznego exodusu. Latem firma może być jednym z pośredników organizujących w Polsce rekrutację na zlecenie australijskich kopalń. Podobne agencje nie mają wątpliwości: szansa na górniczą emigrację to dla nich wiadomość roku.

„Jesteśmy w stałym kontakcie z pracodawcami w Australii. Oni, jeszcze bardziej niż my, oczekują na zmianę przepisów imigracyjnych” - mówi Janusz Pelizg, właściciel firmy Perfect.

Górnicy liczą na wysokie pensje

Na zmiany czekają także górnicy gotowi do wyjazdu na koniec świata, ale za wielkie, jak na nasze warunki, pieniądze. Płace w przemyśle wydobywczym rozpoczynają się od ok. 150 tys. zł rocznie. Pracownicy dozoru mogą zarobić nawet 300 tys. zł, a specjaliści - prawie pół miliona złotych w skali roku. To pobory nie uwzględniające premii i innych dodatków, ale i bez nich są kilkakrotnie wyższe od tych osiągalnych w śląskich kopalniach.

„Australia sięga po naszych górników, bo ma w tym określony interes. Za 60 tys. dolarów australijskich (ok. 150 tys. zł) żaden Australijczyk nie wejdzie pracować pod ziemię. Podaż na tamtejszym rynku jest żadna. A potrzeby w szybko rozwijającym się przemyśle rosną” - podkreśla Iwanowski.

Śląscy górnicy na pewno mogą się spodziewać ofert z jednego z trzech największych regionów wydobywczych: Nowej Południowej Walii, Queenslandu oraz Australii Zachodniej. Kraj jest mało dotknięty kryzysem, więc można tam nie tylko dobrze zarobić, ale i żyć dostatnio za stosunkowo niskie pieniądze. Pod względem stosunku zarobków do kosztów utrzymania (np. opłaty, podatki, ceny nieruchomości) i standardu życia, Australia jest krainą wymarzoną dla imigrantów.

„Za 50-60 tys. dolarów australijskich rocznie czteroosobowa rodzina żyje na antypodach na doskonałym poziomie. A to przecież mniej niż równowartość minimalnych kontraktów w przemyśle wydobywczym” - zaznacza Iwanowski.

sż,dziennikzachodni.pl