W liście otwartym opublikowanym przez "New York Times" Oren broni planów rozbudowy osiedli żydowskich we wschodniej Jerozolimie. "Izrael i Amerykę łączy głęboka przyjaźń, ale nawet najbliżsi przyjaciele czasami się spierają" - tak izraelski ambasador skomentował ostatnie napięcia w relacjach między oboma krajami. Pojawiły się one, gdy podczas wizyty wiceprezydenta Joe Bidena w Izraelu rząd tego kraju ogłosił plany budowy 1600 domów we wschodniej Jerozolimie. Waszyngton uznał to za afront, sekretarz stanu Hillary Clinton mówiła o "obraźliwym zachowaniu Tel-Awiwu", a izraelska prasa pisała o poważnym kryzysie dyplomatycznym.
Nie ma kryzysu
W opublikowanym przez "New York Times'a" liście otwartym, ambasador Izraela odrzuca jednak tezę o głębokim konflikcie między oboma krajami. Michael Oren przyznaje, że ogłoszenie planów rozbudowy osiedli żydowskich podczas wizyty wiceprezydenta Bidena było niefortunne.
Podkreśla jednak, że premier Benjamin Netanjahu wielokrotnie za to przepraszał. Ambasador Izraela broni natomiast samej decyzji o budowie 1600 domów we wschodniej Jerozolimie twierdząc, że jest ona kontynuacją polityki poprzednich rządów Izraela. Michael Oren zapewnia też o gotowości podjęcia wstępnych rokowań z Palestyńczykami, w których pośrednikiem maj\ą być Stany Zjednoczone.
to, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)