Chodzi o legitymowanego i mającego 2 promile alkoholu we krwi asesora z Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto, który w Lublinie zaczepiał przechodniów.
Legitymowany tymi słowami zwrócił się do funkcjonariusza. Ten oddał sprawę do prokuratury. Ta śledztwo umorzyła.
Sprawa wydawała się prosta do momentu, gdy asesor zaczął udowadniać, że zwrot "pies" funkcjonariusza nie znieważa. Dlaczego? Bo jest stosowany jako synonim policjanta. Asesor podawał przykłady popularnych filmów sensacyjnych - "Psy" i "Pitbull".
Po jego wywodach prowadząca sprawę prokurator poprosiła o opinię biegłego językoznawcę.
"Potoczny język znacznie ewoluował"
Ekspertka uznała, że w przypadku "psa" nie ma wyraźnej granicy między tym, co obraźliwe, a tym, co obelżywe (tym samym karalne), bo "psów używa się, trenuje i wykorzystuje do tropienia przestępców".
Biegła na podstawie własnych badań stwierdziła też, że potoczny język znacznie ewoluował. "Pies" jest używany tak często jak "glina", "gliniarz" czy "stróż prawa". Nawet w prasie - zauważyła biegła - pojawiają się informacje typu: "W tym wydziale pracują najlepsze psy".
Na podstawie tej opinii prokurator śledztwo umorzyła, nie dopatrując się zniewagi.
Policjant zamierza zaskarżyć asesora o zniesławienie.
kh, gazeta.pl