Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 31.12.2010

Handel punktami karnymi kwitnie w sieci

Kierowcy, którzy boją się utraty prawa jazdy, w Internecie szukają tych, którzy wezmą winę na siebie.
Handel punktami karnymi kwitnie w sieci(fot. Wikipedia)

Jednego punktu można się pozbyć za 150 złotych - ujawnia "Rzeczpospolita".

W sieci roi się od takich ogłoszeń, jak na przykład: "Przyjmę do 12 punktów karnych. Kat. B, woj. lubelskie. Cena 150 zł za 1 punkt (do negocjacji)". Inne: "Kupię punkty dwa razy po 10, mamy czyste konta". Stawka: 100-150 zł za punkt i uwaga, że autor ma ok. 30 lat. Jest brunetem. Autor jednej z ofert wyjaśnia, że wiek i rysopis są potrzebne, aby ten, kto weźmie na siebie wykroczenie, był podobny do kierowcy, któremu zdjęcie pstryknął fotoradar.

"Rzeczpospolita" wyjaśnia mechanizm tego procederu. Złapany na fotoradar jest karany mandatem, chyba, że dowiedzie, iż to nie on kierował. Zdjęcia bywają niewyraźne, więc kierowca utrzymuje, że z auta korzystał na przykład kuzyn. Ten punkty bierze na siebie. Proceder dotyczy głównie mandatów nakładanych przez straż miejską: z fotoradarów i za złe parkowanie - na nich zwykle jest samo auto.

Gazeta pisze, że punkty oddają zwykle osoby, które mają tyle punktów karnych, że grozi im utrata prawa jazdy - gdy mają więcej niż 24 punkty. Czy "figurantom" się to opłaca? "Za dwa i pół tysiąca złotych biorę na siebie 20 punktów. Robię dwa szkolenia w sumie za około 600 złotych - by się pozbyć na każdym 6 punktów. Finansowo i tak jestem do przodu" - mówi jeden z ogłaszających się.

to