Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Bartłomiej Makowski 12.09.2021

Stefan Wyszyński - kapelan w Powstaniu Warszawskim. Posłuchaj wspomnień

- Rola księdza Wyszyńskiego była decydująca. On był głównym czynnikiem uspokajającym ciężko rannych partyzantów. Gdyby nie jego osobowość, to jestem przekonany, że nie przetrwalibyśmy tego okresu – wspominał na antenie Polskiego Radia kpt. Józef Krzyczkowski, dowódca Grupy "Kampinos" Armii Krajowej.

W czasie Powstania Warszawskiego późniejszy prymas Polski Stefan Wyszyński, wówczas kanonik, profesor prawa kanonicznego, służył jako kapelan Armii Krajowej jako kapelan w szpitalu powstańczym, który znajdował się w zakładzie dla niewidomych w Laskach.

Jak Wyszyński został "Radwanem III"

Do konspiracji wciągnął go młodszy o trzynaście lat ksiądz Jerzy Baszkiewicz, wikariusz parafii w Wawrzyszewie, wówczas na przedmieściach Warszawy. Duchowni znali się od czasu, kiedy Wyszyński poprosił – jeszcze w 1942 roku – żeby Baszkiewicz został spowiednikiem podopiecznych domu dla ociemniałych. W 1944 roku wikariusz pełnił służbę jako naczelny kapelan lasów kampinoskich. Prosił pobliskich księży o wstąpienie do służby kapelańskiej. Wyszyński, choć był zdecydowanie starszy od większości z nich, nie wahał się ani chwili. Przybrał pseudonim "Radwan III", nawiązując do Baszkiewicza – "Radwana II".

src=" //static.prsa.pl/088413d8-08f2-4a9e-9043-012e66fb0d02.file"

Po tym, jak już pierwszego sierpnia dowódca Grupy "Kampinos", kapitan Józef Krzyczkowski został ranny podczas walk o lotnisko bielańskie i przewieziony na leczenie właśnie do Lasek, szpital stał się poniekąd sztabem zgrupowania.  

"Byłem zmęczony […] krwią, amputacjami…"

- Ksiądz kanonik Wyszyński od początku opiekował się rannymi. To była specjalna opieka, od strony ducha, to było podtrzymywanie wiary, tak ważne w czasie walki z chorobą, z ranami. Codzienna opieka, codzienne msze, codzienny obchód wszystkich rannych,  a ich było w późniejszym okresie ponad stu. To dodawało ludziom wiary, że przetrwają – wspominał Krzyczkowski w audycji Feliksa Kidawy z cyklu "Czasy i ludzie".

Posłuchaj
14:34 Krzyczkowski czasy i ludzie prymas.mp3 Wspomnienia Józefa Krzyczkowskiego na temat powstańczej posługi Stefana Wyszyńskiego. Audycja Feliksa Kidawy z cyklu "Czasy i ludzie". (PR, 30.05.1981)

"Pamiętam, jak byłem zmęczony, znużony tą ciągłą krwią, amputacjami, koszami wynoszonych rąk i nóg, tą męką żołnierzy, którzy byli bohaterscy na froncie, a jak dzieci na stole operacyjnym. Patrzyłem na to wszystko, przeżywałem strasznie. Wydawało mi się, że nie dla mnie ten obraz, ale dzisiaj rozumiem, jak wiele mi to dało" notował prymas w 1965 roku.

Wyszyński pomagał, jak mógł – udzielał sakramentów, prał bandaże, zmieniał opatrunki, kiedyś musiał nawet nieść przez 4 km na plecach ranną sanitariuszkę. Prowizoryczną apteczkę, w której "Radwan III" nosił bańki medyczne, wykonały dla Wyszyńskiego siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża z pudełka po butach i fragmentów skórzanych pasków.

"Pamiętam pewne zdarzenie. Biegałem od jednego szpitala do drugiego. W Laskach pod Izabelinem były szpitale powstańcze; była też izba dla kobiet, które przerażone, uciekając z płonącego Żoliborza, po drodze, w rowach, rodziły przedwcześnie swoje dzieci. Zbieraliśmy je na polach jak gruszki spadające z drzew" pisał prymas po latach.

Miłość wymaga ofiary

Z doświadczenie tragedii powstania Prymasa Tysiąclecia usiłował wyciągnąć naukę moralną.

"Chodząc dziś po ulicach Stolicy, pamiętajmy, że jest to miasto, w którym zginęło ponad 300 tysięcy warszawian. Najlepsza młodzież obmyła krwią swoją bruki tego miasta. Tak się miłuje. Nie ma miłości bez ofiary. Przez taką miłość zyskuje się prawo do Ojczyzny. Dlatego młodzież gotowa była na wszystko. Zdolna była walczyć o wolność i zarazem wybraniać się przed nienawiścią" mówił Wyszyński podczas homilii z okazji 16. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

Wyszyński 1200 PAP.jpg
75 lat temu odbyła się konsekracja Stefana Wyszyńskiego na biskupa lubelskiego

Wojenne losy Prymasa Tysiąclecia

Wybuch II wojny światowej zastał Stefana Wyszyńskiego we Włocławku. Już jesienią 1939 roku był poszukiwany przez gestapo. Biskup pomocniczy włocławski Michał Kozal, w trosce o jego bezpieczeństwo, nakazał mu opuszczenie miasta.

Wyszyński spędził większość wojny w ukryciu. Jego pierwszą kryjówką było Wrociszew. Czas, podczas którego był zmuszony ograniczyć swoją aktywność, wykorzystał na pracę naukową, w tym opracowanie kazań opartych na papieskich encyklikach społecznych.

Latem 1941 roku wyjechał na Lubelszczyznę. W Kozłówce sprawował duchową opiekę nad dziećmi, które przybyły tam z Zakładu dla Niewidomych w Laskach, oraz towarzyszącymi im siostrami zakonnymi. Później, do czerwca 1942 roku, schronił się w Żułowie, z którego wyjechał do Lasek, gdzie przebywał aż do końca okupacji.

bm

Cytaty za Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego